Jak pokonać homopropagandę? (Scott Lively)
Zrozumieć homopropagandę[1]
Homoseksualny manifest
Nieuporządkowana natura homoseksualizmu jest oczywista. Dlatego wszelkie wysiłki w celu uregulowania lub legitymizacji homoseksualizmu muszą używać kłamstwa i oszustwa w celu uzyskania poparcia społeczeństwa. Homoseksualne apele kierowane do społeczeństwa zawierają kilka standardowych kłamstw, które są stale powtarzane przez rzeczników homoseksualistów i przedstawiane opinii publicznej jako dowiedzione fakty:
- homoseksualizm jest wrodzony i normalny (inne sformułowanie: pederaści i lesbijki takimi się urodzili)
- z homoseksualizmu nie można się wyleczyć
- dzieci heteroseksualne nie mogą stać się homoseksualistami
- homoseksualiści i heteroseksualiści są odrębnymi, ale jednakowymi sposobami przejawiania seksualnej aktywności
- odrzucenie homoseksualizmu jest motywowane nienawiścią i strachem
- homoseksualizm można utożsamiać z rasą, a odrzucenie homoseksualizmu z rasizmem
- homoseksualiści są bezbronnymi ofiarami i dlatego potrzebują szczególnej ochrony prawnej
- tolerancja homoseksualizmu wymaga zaakceptowania zachowań homoseksualnych
- samobójstwa i zaburzenia psychiczne homoseksualistów są spowodowane społecznym odrzuceniem
Ważnym zadaniem obrońców rodziny jest pokazanie, że twierdzenia te są fałszywe. Ludzie, a zwłaszcza przywódcy społeczni i polityczni muszą znać prawdę, zaś naszym zadaniem jest dostarczenie im prawdziwych informacji. Na szczęście temat homoseksualizmu został dobrze zbadany i udokumentowany przez specjalistów, a ich prace stanowią bardzo ważne wsparcie dla prorodzinnego stanowiska. Wiele przydatnych źródeł zostało wskazanych w rozdziale czwartym.
Dodatkowym czynnikiem, który pomaga nam jasno przedstawić nasze prorodzinne poglądy jest to, że większość progejowskich argumentów jest w oczywisty sposób nielogiczna. One zupełnie nie przechodzą testu rzetelnej kontroli tak, że uciekanie się do dowodów naukowych nie jest konieczne, aby udowodnić ich fałszywość.
Agenda. Czy geje mają plan?
Jednym z przykładów jak bardzo ruch gejowski opiera się na oszustwie jest bezczelne upieranie się, że ruch ten nie ma żadnego programu. Działacze homoseksualni i ich najlepiej wyszkoleni sojusznicy z zasady kwestionują wszelkie odniesienia o istnieniu gejowskiego programu ze sztucznym tonem niedowierzania. „Jaki program?”, wykrzykują głośno, jakby cały ruch homoseksualistów z setkami organizacji i tysiącami działaczy w całości nastawionymi na osiągnięcie konkretnych celów politycznych był niewidoczny. Najbardziej interesujące w tym wszystkim jest nie to, że oni chcą oszukać ludzi co do istnienia takiej agendy, ale to że oni utrzymują, iż jest to prawda wbrew rzeczywistości.
Co myśleć o zorganizowanej grupie ludzi, działającej w kierunku zmiany społeczeństwa, którzy nie tylko udają, że nie mają żadnego planu, ale uczynili z rozpowszechniania tego oczywistego kłamstwa wiodący element swojej kampanii. Albo oni są bardzo głupi (co oczywiście nie ma miejsca), albo bardzo pewni siebie, że zdołają przekonać społeczeństwo do zaakceptowania tego jawnego kłamstwa. Wydają się być przeświadczeni, podobnie jak nazistowscy propagandyści, którzy zalecali tę taktykę, że jeśli kłamstwo będzie powtarzane dostatecznie długo i wystarczająco głośno, to stanie się prawdą. Może tak będzie. Czy nie jest niczym więcej jak kłamstwem twierdzenie (obecnie akceptowane przez wielu inteligentnych inaczej ludzi), że homoseksualizm jest zupełnie normalnym zachowaniem, równoważnym naturalnym stosunkom seksualnym między małżonkami?
Niestety, większość oszukańczej homopropagandy jest bardziej subtelna. Jeśli chrześcijanie mają przywrócić szacunek dla prawdy, muszą nauczyć się rozpoznawać i ujawniać te kłamstwa.
Nielogiczność homopropagandy
Sukces kampanii propagującej tak zwane „prawa gejów” jest zdumiewającym zwycięstwem retorycznej manipulacji. Ten kto definiuje pojęcia, kontroluje debatę, a co za tym idzie, również opinię publiczną. W tej dyspucie pojęcia zostały zdefiniowane (w wielu przypadkach wymyślone) przez utalentowanych sofistów – specjalistów od homopropagandy.
Musimy zauważyć, że sofistyka jest wywodzącą się ze starożytnej Grecji sztuką przekonywania kogoś do własnych racji przez świadome ukrywanie w rozumowaniu trudno zauważalnych błędów. Kluczem do przezwyciężenia sofistyki jest uproszczenie i wyjaśnienie tego, co sofiści celowo uczynili skomplikowanym i niejasnym. Proces ten rozpoczyna się od zdefiniowania terminów i pojęć używanych w sporach. Szybko odkryjemy, że większość wywodów popierających „prawa gejów” korzysta z ukrytych fałszywych założeń i rozmyślnie niejednoznacznych warunków. To wszystko to tylko pozory i złudzenia.
Wśród najczęstszych terminów i pojęć wykorzystywanych przez obrońców „praw gejów” mamy: homoseksualizm, orientacja seksualna, heteroseksizm, różnorodność, wielokulturowość, integracja, dyskryminacja, homofobia i tolerancja. Te słowa i wyrażenia są używane przez fachowców od homopropagandy tak, aby ukazać kwestię homoseksualizmu jako kwestię praw obywatelskich. Zauważmy, że jest to potrzebne tylko po to, aby można było przedstawić homoseksualistów jako ofiary, zaś ich przeciwników obsadzić w roli prześladowców. Jednak nawet w tym kontekście ich rozumowanie jest łatwe do obalenia.
Czym jest homoseksualizm?
Część osób może ulec pokusie pominięcia tego punktu, bowiem są przekonani, że rozumieją to pojęcie. To pierwszy błąd popełniany przez każdą ofiarę gejowskiej sofistyki. Brak wyjaśnienia podstawowych pojęć na początku sprawia, że zostajemy uwięzieni w pułapce własnych założeń. To tak, jakbyśmy podpisali umowę zakupu używanego samochodu bez sprecyzowania o jaki samochód nam chodzi.
Definicja homoseksualizmu nie jest tak niezmienna, jak mogłoby się nam wydawać. Aż do 1986 roku homoseksualizm był niemal powszechnie definiowany jako podejmowanie seksualnych czynności w obrębie tej samej płci. Konsekwentnie homoseksualista był definiowany jako każdy, kto angażuje się lub pragnie zaangażować się w takie postępowanie. W tym czasie homoaktywiści akceptowali tę definicję, w której termin „homoseksualizm” ma zastosowanie jedynie do zachowań seksualnych w obrębie tej samej płci.
Po 1986 roku homoaktywiści postanowili przedefiniować homoseksualizm jako normalny i niezmienny stan równoważny z heteroseksualizmem, czyli sposób funkcjonowania człowieka całkowicie niezależny od postępowania. Zgodnie z nową definicją heteroseksualiści mogą kierować swoje zachowania seksualne ku tej samej płci, a homoseksualiści mogą kierować swoje zachowania seksualne ku płci przeciwnej bez zmiany ich prawdziwej „orientacji seksualnej”.
Dlaczego nastąpiła zmiana strategii?
W 1986 roku Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych, w sprawie Bowers v. Hardwick[2][3] orzekł, że prawo stanowe penalizujące pewne zachowania homoseksualne jest zgodne z konstytucją. Homoaktywiści dowodzili, że homoseksualna sodomia powinna być postrzegana przez sąd jako fundamentalne prawo prywatności nie różniące się w niczym od małżeńskich relacji seksualnych. W tamtym czasie Sąd Najwyższy stanowczo odrzucił ten argument. Niestety w sprawie Lawrence v. Texas[4][5] z 2003 roku Sąd Najwyższy odwrócił wykładnię z 1986 i uznał, że prawa stanowe regulujące zachowania homoseksualne nie są zgodne z konstytucją.
Ponieważ wyrok sądu (z 1986 roku) zablokował możliwość legalizacji zachowań homoseksualnych, to homoaktywiści skierowali się ku jedynej pozostałej drodze, na której mogliby domagać się ochrony konstytucyjnej: status mniejszości przez uznanie „podejrzanej klasyfikacji”[6][7]. Sąd Najwyższy rozpoznaje statusu mniejszości tylko dla tych grup, które: 1) doznały w przeszłości dyskryminacji, 2) są bezsilne, aby sobie pomóc, 3) są określone przez zespół niezmiennych cech
To jest kluczem do zrozumienia, dlaczego homoaktywiści odrzucają obecnie związek homoseksualizmu z postępowaniem, a zamiast tego twierdzą, że homoseksualizm jest wrodzony i niezmienny. To nie jest nauka. To jest prawna i polityczna strategia.
Problem polega na tym, że oni nie mają argumentów na poparcie swojego twierdzenia. Nie istnieją prawdziwie obiektywne sposoby określania, czy dana osoba jest od urodzenia homoseksualistą. Ani badanie krwi, ani test DNA nie udzielą nam odpowiedzi na pytanie, czy dana osoba jest pederastą lub lesbijką. Jesteśmy zmuszeni opierać się jedynie na twierdzeniu danej osoby, że jej homoseksualizm jest wrodzony. Trudno uznać wypowiedzi osób bezpośrednio zainteresowanych w sprawie za bezstronne, co czyni takie dowody całkowicie niewiarygodnymi. Samozwańczy homoseksualiści nie są w stanie nawet udowodnić, że ich wiara we wrodzony homoseksualizm jest szczera. Zamiast tego mówią oni, że homoseksualizm musi być wrodzony, bo przecież nikt z własnej woli nie zostałby pederastą lub lesbijką, aby w wyniku takiego wyboru ponosić ciężar społecznego napiętnowania. Jest to argument niepoprawny, bowiem wiele osób wybiera tryb życia, który spotyka się z potępieniem innych osób. Ponadto, wielu homoseksualistów przyznaje otwarcie, że ich sposób życia jest efektem dobrowolnego wyboru. Te informacje są potwierdzone wynikami ostatnich badań przeprowadzonych w Szwecji, Danii, Finlandii i Stanach Zjednoczonych. Pokazują one, że podstawowe czynniki wpływające na wybór homoseksualizmu mają charakter środowiskowy, a nie genetyczny. Istotną rolę odgrywają tutaj takie czynniki jak: liberalna atmosfera w otoczeniu, dojrzewanie w środowisku miejskim, odseparowanie od rodzica tej samej płci, a dla kobiet wyższe wykształcenie[8].
Wreszcie, ku zaskoczeniu homoaktywistów, wiele osób porzuca homoseksualizm i stają się one całkowicie heteroseksualne. Chociaż skuteczne terapie zostały opracowane przez specjalistów od zdrowia psychicznego, takich jak dr Joseph Nicolosi i pozwoliły wielu osobom uwolnić się od niechcianego homoseksualizmu, to inne osoby porzucają homoseksualizm spontanicznie[9], a jeszcze inni rezygnują z homoseksualizmu za pośrednictwem duchowego wsparcia i współuczestnictwa w grupach takich jak Exodus (chrześcijańskiej), JONAH (żydowskiej) i Courage (rzymskokatolickiej). Interesującym zjawiskiem jest, jak podano na stronie internetowej Exodus (www.exodusinternational.org, styczeń 2009), spektakularny wzrost frekwencji podczas organizowanych spotkań i to teraz, gdy stosunek społeczeństwa do homoseksualizmu staje się coraz bardziej obojętny.
W kwestii wyboru, należy jeszcze zauważyć, że każdy seks, poza gwałtem, jest dobrowolny, zatem każdy akt seksualny wymaga świadomego wyboru. Skłonności danej osoby do pewnej formy zachowań seksualnych mogą nie być świadomie wybrane, ale samo istnienie pożądania nie usprawiedliwia czynu. Przyjęcie innego punktu widzenia zmuszałoby nas do zmiany spojrzenia na cudzołóstwo i pedofilię. Społeczeństwo ma prawo żądać, aby osoba powstrzymała szkodliwe pragnienia, nawet jeśli sprawia jej to trudność.
W rzeczywistości, ruch gejowski nie chce, aby biologiczna przyczyna homoseksualizmu została odkryta. Gdyby nauka znalazła biologiczną przyczynę homoseksualizmu, to dzień ten byłby dniem rozpoczęcia „wyścigu po lekarstwo”. (I wielu rzekomo akceptujących siebie pederastów i lesbijek potajemnie dołączyłoby do tego wyścigu.)
Ponieważ ruch gejowski nie może udowodnić twierdzenia, że homoseksualiści „takimi się rodzą”, to pozostaje ono jedynie hipotezą, która nie dostarcza uzasadnienia dla rezygnacji z dawnej, sprawdzonej doświadczalnie polityki społecznej. Pamiętajmy, że społeczeństwo nie musi udowadniać, że homoseksualizm nie jest wrodzony. To homoaktywiści próbują zmienić obecny stan rzeczy i ciężar dowodu spoczywa na nich.
Niemniej jednak, istnieje wiele dowodów na to, że homoseksualizm nie jest wrodzony. Jak wspomniano powyżej, jest wiele świadectw mężczyzn i kobiet, którzy kiedyś byli homoseksualistami. Ci byli homoseksualiści wyrzekli się swojego dawnego sposobu życia i wielu z nich stało się heteroseksualistami tak w samoidentyfikacji, jak i w pożądaniu, podczas gdy inni zatrzymali się w punkcie poczucia zadowolenia z własnej płci i wolności od pragnień homoseksualnych. Byli homoseksualiści są poważnym problemem dla homaktywistów, którzy w odpowiedzi twierdzą, że oni wcale nie są byłymi homoseksualistami, ale z natury nadal nimi pozostają. W takim absurdalnym rozumowaniu wykorzystywane jest ukryte założenie, że homoseksualizm jest niezmienny, co nigdy nie zostało udowodnione.
Dlaczego kwestia niezmienności jest tak ważna? Bo jeśli homoseksualizm nie jest wrodzony, to musi być nabyty. A jeśli może być nabyty, to powinniśmy chronić nasze dzieci przed homoseksualizmem i nie pozwolić na jego zalegalizowanie. Nawet jeśli pozostaje choćby cień wątpliwości co do przyczyn homoseksualizmu, to zwykła ostrożność nakazuje stać po stronie ochrony naszych dzieci. Nie wolno nam pozwolić, aby one uwierzyły, że homoseksualizm jest bezpieczny i normalny, gdy w rzeczywistości zdecydowanie tak nie jest.
Warto podkreślić tutaj, że normalność jest zawsze kwestią zgodności z naturą lub projektem. Normalność nie jest kwestią popularności poglądu.
Podsumowując, prawdziwa definicja homoseksualizmu odnosi się do seksualnych zachowań skierowanych ku osobom tej samej płci. Osoba przez udział lub pragnienie udziału w takim zachowaniu sama określa siebie jako homoseksualistę. Definicja ta jest zarówno logiczna jak i zgodna z naszą intuicją.
Dla dobra naszych dzieci i zdrowia naszego społeczeństwa, nie wolno nam zaakceptować redefinicji tych pojęć. Musimy odciąć fundamenty argumentu „takimi się urodzili” ujawniając, że brakuje mu naukowego wsparcia i nie odpowiada on społecznej rzeczywistości. Brak dowodu sprawia, że uzasadnione jest założenie, iż homoseksualizm może być nabyty. Niestety, pojęcie „takimi się urodzili” jest jednym z tych, którym homoaktywiści poświęcają najwięcej wysiłków promocyjnych. Przez wieki ludzie w społeczeństwach zachodnich zakładali, że ich przyjaciele i krewni, którzy ujawniali zniewieściałe homoseksualne cechy takimi się po prostu urodzili, bowiem zmiana ich zachowań wydawała się niemożliwa, a wyznanie okoliczności, które przyczyniły się do ich homoseksualizmu (np. molestowanie w dzieciństwie) było dla tych rodzin zbyt bolesne. Dlatego jesteśmy zmuszeni walczyć z tą koncepcją na dwóch frontach. Nigdy nie możemy pozwalać, aby dyskusja toczyła się przy milczącym założeniu niezmienności homoseksualizmu. Mamy obowiązek zakwestionować to założenie i wymusić odpowiednie ustępstwa, nie pozwalając na zmianę tematu dyskusji.
Orientacja seksualna
„Orientacja seksualna” jest bardzo niejednoznacznym pojęciem, obciążonym ukrytymi fałszywymi założeniami.
Słowo „orientacja” opisuje punkt widzenia podmiotu na obiekt. Konsekwentnie orientacja seksualna opisuje osobę (podmiot) przez obiekt, ku któremu odczuwa ona pociąg seksualny: homoseksualista jest zorientowany ku osobie tej samej płci, biseksualista ku obu płciom, pedofil ku dziecku, sadomasochista ku zadawaniu lub odbieraniu bólu, itd.
Z definicji, istnieje nieograniczona liczba możliwych orientacjach seksualnych. Jednak homoaktywiści oficjalnie uznają tylko cztery orientacje: heteroseksualną, homoseksualną, biseksualną i transseksualną (obejmuje transwestytów i transseksualistów). Dlaczego tak jest? Ponieważ uznanie innych orientacji (jak np. pedofilia) zwróciłoby natychmiast uwagę na znaczenie rozróżniania między orientacją i zachowaniem, kiedy to głównym celem teorii „orientacji seksualnej” jest legalizacja i ochrona homoseksualnych zachowań przez ukrycie tego rozróżnienia.
Jest to jaskrawie widoczne w polityce antydyskryminacyjnej, która obejmuje również orientację seksualną. Rząd i korporacje biznesowe włączają orientację seksualną do polityki antydyskryminacyjnej, aby chronić prawo do wolności poglądów i wypowiedzi na podstawie twierdzenia, że orientacja seksualna jest niczym więcej niż stanem umysłu. Amerykanie słusznie wysoko cenią pierwsza pierwszą poprawkę do Konstytucji Stanów Zjednoczonych zakazującą ograniczania wolności religii, prasy, słowa, petycji i zgromadzeń. Praktycznym efektem takiej polityki jest jednak legalizacja i ochrona wszelkich zachowań seksualnych połączonych z orientacją seksualną oraz zwalczanie (sic!) wolności poglądów i wypowiedzi tych, którzy sprzeciwiają się promocji homoseksualizmu. Na przykład, w ramach tej polityki wymaga się, aby właściciel wynajął homoseksualistom lokal, jeśli nawet przyznają oni, że zamierzają popełniać w nim sodomię, a miałby to być jedyny powód odrzucenia ich prośby o wynajem. Podobnie pracownikom organizacji, która obejmuje kluby i inne atrakcje dla pederastów i lesbijek nie wolno organizować chrześcijańskich klubów ze względu na to, że ich prorodzinne przekonania mogłyby tworzyć krępujące otoczenie dla homoseksualistów, którzy oczekują aktywnej akceptacji ich sposobu życia.
Dlaczego rozróżnienie między orientacją i zachowaniem jest tak ważne? Ponieważ zachowania seksualne skutkują poważnymi zagrożeniami dla zdrowia publicznego, które społeczeństwo ma prawo i obowiązek uregulować prawnie. W przeciwieństwie do tego, orientacja seksualna nie pociąga za sobą (w sposób jawny), żadnych konsekwencji dla zdrowia publicznego. Nawet orientacja pedofilska, w swej istocie niezwykle odrażająca, jest niegroźna dla społeczeństwa, jeśli nie podejmuje konkretnych działań. W taki oto sposób pojęcie „orientacji homoseksualnej” pozwoliło ukryć czyny i wyprowadzić homoseksualizm poza zasięg regulacji prawnej.
Decydenci mogliby łatwo zatrzymać te podstępne, wymijające manewry wokół tematu zdrowia publicznego przez dodanie jednego zdania do istniejących przepisów antydyskryminacyjnych:
- Żadne postanowienie niniejszych przepisów nie może stanowić podstawy do legalizacji lub ochrony jakiegokolwiek zachowania seksualnego, które ze względu na interes publiczny winno być uregulowane odrębnym aktem prawnym.
Praw dotyczących orientacji seksualnej nie można automatycznie przenosić na zachowania seksualne.
Innym celem teorii orientacji seksualnej jest stworzenie warunków, w których homoseksualizm i heteroseksualizm otrzymałyby równy status. Założenie równoważności pomiędzy homoseksualizmem a heteroseksualizmem jest bardzo ważne dla wywodów homoaktywistów. Po pierwsze pozwala ono zneutralizować te argumenty przeciwko legalizacji homoseksualizmu, które wynikają z potrzeby zapewnienia ochrony zdrowia publicznego.
Na przykład, niekwestionowanym faktem jest to, że zachowania homoseksualne powodują szerzenie się chorób. Kiedy o tym wspomnimy, to homoaktywiści odpowiadają: „Heteroseksualiści robią dokładnie to samo”. Takie stwierdzenie nie jest samo w sobie logiczną obroną homoseksualizmu, bowiem z dwóch krytyk nie wynika pochwała. Jednak jest to argument za traktowaniem heteroseksualizmu i homoseksualizmu jednakowo. Byłoby to słuszne, gdyby heteroseksualizm i homoseksualizm były naprawdę równoważne, ale tak nie jest.
W przeciwieństwie do homoseksualizmu, heteroseksualizm jest niezmienny. Definiowanie heteroseksualizmu jedynie jako seksualnego zachowania między ludźmi przeciwnych płci jest ukrywaniem fundamentalnej prawdy o tym, co oznacza bycie człowiekiem. Wszystkie istoty ludzkie, z wyjątkiem obojnaków (osób z wrodzonym zaburzeniem różnicowania narządów płciowych, w wyniku czego osoby te mają genitalia męskie i żeńskie) rodzą się z układem rozrodczym, który jest ze swej natury heteroseksualny. Jesteśmy albo mężczyzną, albo kobietą i występują między nami seksualne uczucia, które są spowodowane głównie przez procesy chemiczne w naszych mózgach. Zauważamy, że wszystkie te elementy (podział płci, seksualne uczucia, procesy chemiczne w naszych mózgach) są elementami prokreacyjnego heteroseksualnego projektu, w którym jako mężczyzna lub kobieta uczestniczymy. Zatem orientacja seksualna mężczyzny ku kobiecie (lub odwrotnie) jest zrozumiała i w sposób oczywisty normalna i naturalna. Przeciwnie, orientacja seksualna mężczyzny ku mężczyźnie lub kobiety ku kobiecie jest niezrozumiała i w sposób oczywisty nienormalna i nienaturalna. Homoseksualizm musiałby być zakorzeniony we własnym fizjologicznym projekcje, aby można było powiedzieć, że jest równoważny heteroseksualizmowi.
W rzeczywistości, homoseksualizm jest niczym więcej niż wynaturzonym postępowaniem osób tej samej płci, które z natury i niezmiennie są ukształtowane jako heteroseksualne. Homoseksualizm jest więc biologicznie (oraz w różnym stopniu moralnie) równoważny pedofilii, sadomasochizmowi, zoofilii i wielu innym formom zboczonych zachowań, czyli takim zachowaniom, które odchodzą od normalnych ról wynikających z projektu istoty ludzkiej.
Po drugie, założenie równoważności homoseksualizmu i heteroseksualizmu pozwala homoaktywistom spożytkować dla własnych celów całe ustawodawstwo związane z prawami obywatelskimi. Odrzucenie równoważności oznaczałoby, że prawo to nie mogłoby być wykorzystywane dla ochrony zboczenia. Dyskryminacja w kontekście prawa cywilnego, oznacza nierówne traktowanie równych stron. Założenie, że homoseksualiści i heteroseksualiści niczym się nie różnią sprawia, że odmówienie homoseksualistom korzyści, do których mają prawo heteroseksualiści staje się bezprawne i niesprawiedliwe. Homoaktywiści wymyślili nawet termin „heteroseksizm”, aby opisać faworyzowanie osób heteroseksualnych. Aby lepiej zrozumieć sens i konsekwencje tego słowa, wystarczy wyobrazić sobie, że heteroseksizm, to taki „rasizm” w stosunku do homoseksualistów.
Polityka antydyskryminacyjna oparta na „orientacji seksualnej” jest zawsze pierwszym krokiem do homoseksualnego przejęcia dowolnej organizacji, bowiem zostanie ona zamknięta w progejowskich założeniach. Po przyjęciu polityki antydyskryminacyjnej, organizacja musi zaakceptować jako fakt niezmienność homoseksualizmu, równoważność z heteroseksualizmem i konieczność szczególnej ochrony bez względu na skutki dla zdrowia publicznego lub moralności. Krytyka takiego stanowiska, a nawet brak jego potwierdzenia, mogą być uznane za naruszenie zasad. Jeżeli taka polityka zostanie wprowadzona, to przyjęcie reszty politycznego programu homoseksualistów jest praktycznie zagwarantowane. Wnioski są gwarantowane przez przesłanki.
Proces przejęcia
Proces przejęcia różni się nieznacznie w zależności od rodzaju organizacji, ale jest przewidywalny i łatwy do rozpoznania.
Przejęcie samorządów rozpoczyna się w lokalnych mediach (gdzie nigdy nie brakuje homoaktywistów) od kampanii na rzecz podnoszenia świadomości w zakresie dyskryminacji legalnych mniejszości. Następnie pojawia się propozycja utworzenia Komisji Praw Człowieka w celu zbadania „problemu” i rozwiązania go na poziomie lokalnej społeczności. Komisja zostaje uformowana jako organ pozornie samorządowy. Zadaniem Komisji staje się wspieranie polityki niedyskryminacji, zaś kwestia orientacji seksualnej jest na tym etapie najczęściej całkowicie pomijana – zazwyczaj temat ten jest dodawany przez wprowadzenie odpowiedniej poprawki. Protesty są zwykle minimalne, bo nikt nie chce być postrzegany jako zwolennik dyskryminacji. Te obawy nie są pozbawione podstaw. Homoaktywiści tak w mediach, jak i w samorządzie witają każdy sprzeciw głośnymi i publicznymi oskarżeniami o rasizm i fanatyzm. Niezmiennym obowiązkiem każdej takiej komisji jest gromadzenie, analizowanie i raportowanie statystyk na temat dyskryminacji w danej społeczności. (Bez wątpienia pojęcie „zbrodni nienawiści” powstało jako element gejowskiej strategii politycznej).
Rozmyślne stosowanie raportowania zapewnia dwa korzystne efekty dla homoseksualistów. Po pierwsze, uzyskują oni pozór legalności jedynie przez umieszczenie ich na jednej liście z prawdziwymi, uznanymi przez prawo mniejszościami (bez konieczności uzasadniania powodów dołączenia ich do tych mniejszości, których status opiera się na moralnie neutralnych kryteriach, takich jak kolor skóry lub pochodzenie etniczne). Po drugie, sama natura procesu raportowania praktycznie gwarantuje wzrost liczby przypadków dyskryminacji w kolejnych okresach sprawozdawczych, w miarę jak ludzie stopniowo uzyskują informacje o funkcjonowaniu takiego systemu. Możliwość ukazania dyskryminacji jako „narastającego” problemu sprawia, że homoaktywiści śmielej domagają się dodatkowych ustępstw dla ich programu.
Przejęcie przedsiębiorstwa rozpoczyna się od umieszczenia homoaktywisty (zazwyczaj ukrywającego swój homoseksualizm) w dziale rekrutacji. Inni, również nie ujawniający swojego zboczenia homoseksualiści, są teraz zatrudniani na strategicznych stanowiskach w firmie. Gdy uzyskają oni zdolność do kontrolowania całego procesu, wtedy część homoaktywistów „ujawnia się” i tworzą „Stowarzyszenie homoseksualnych pracowników”. Grupa ta wdraża zmiany w polityce antydyskryminacyjnej firmy tak, aby do istniejących przepisów dołączono pojęcie „orientacji seksualnej”.
Demokratycznie zarządzane organizacje (w tym partie polityczne, związki zawodowe i kościoły) wybierana są jako cel ataku na podstawie ich podatności na przejęcie przez zjednoczony blok członków uprawnionych do głosowania. Masowa infiltracja przez homoaktywistów poprzedza wybory, po których polityka organizacyjna (i regulaminy) mogą już być kontrolowane przez nowe przywództwo, które może, ale nie musi ujawniać, że są homoseksualistami. Słyszałem, że miało to miejsce w przypadku Kościoła Wspólnot Metropolitalnych[10], a całkowita kontrola przez homoseksualistów związku wyznaniowego[11] rozpoczęła się od przejęcia pierwotnego Kościoła Wspólnot Metropolitalnych, który był rzekomo autentycznym, ale walczącym kościołem chrześcijańskim. Tak zwane mainstreamowe chrześcijańskie związki wyznaniowe były w szczególności wybierane jako cel ataku, nie tylko dlatego, że wiele zgromadzeń zostało dotkniętych gwałtownym spadkiem liczby członków w ostatnich dekadach (dzięki czemu potrzeba mniej nowych „członków”, aby uzyskać większość głosów), ale ponieważ wyznania te posiadają ogromne majątki i fundusze wieczyste, które mogą być wykorzystane na projekty działaczy.
Każde przejęcie następuje po umocnieniu władzy homoseksualistów w organizacji i rozpoczyna się od pewnej formy „treningu wrażliwości”. Trening wrażliwości stosuje sprawdzoną psychologiczną metodę przymusu (tzw. pranie mózgu), aby przekonać członków organizacji do progejowskiego myślenia. Ze względu na charakter stosowanych metod manipulacyjnych, tylko niewiele osób pozwoli sobie na jawny sprzeciw. Ci, którzy tak uczynią są zgodnie z planem odnotowani przez grupę kontrolującą, a jeśli zostaną uznani za realne zagrożenie, to zostaną zmarginalizowani i mogą być po pewnym czasie usunięci. Trening wrażliwości jest zazwyczaj obowiązkowy dla wszystkich członków organizacji.
Gdy grupa kontrolująca umocni swoją władzę, to organizacja jest ograbiana ze wszelkich dostępnych zasobów. Rabunek obejmuje zasoby materialne, takie jak pieniądze i nieruchomości, ale również wartości niematerialne, takie jak reklamy i umowy z dostawcami, a nawet reputację wspólnoty. Datki charytatywne również są wykorzystywane, ponieważ prezenty i dotacje są przekierowywane od uprzednio preferowanych beneficjentów, tak jak od Boy Scouts[12] do kontrolowanych przez gejów organizacji. Podczas gdy część zasobów jest wykorzystywana przez wewnętrzną grupę kontrolującą (profity dla wewnętrznych współpracowników i dodatki dla pracowników), to większość zasobów jest koncentrowana strategicznie na zewnątrz organizacji w celu wspierania gejowskiego programu politycznego w społeczeństwie.
Wszystkie opisane wyżej procesy są możliwe jedynie dzięki akceptacji orientacji seksualnej jako teorii ludzkiej seksualności.
Podsumowując, orientacja seksualna to termin, który jest używany przez homoaktywistów, aby zmylić tak decydentów, jak i opinię publiczną co do natury homoseksualizmu. Pozwala on ograniczyć debatę na temat homoseksualizmu w taki sposób, że przeciętny człowiek nie jest w stanie wychwycić manipulacji i przyjmuje gejowskie wymysły bez sprzeciwu. Jest to prawdą nawet w przypadku tych ludzi, którzy nadal przeciwstawiają się politycznym celom homoseksualistów. Kiedy już te ukryte założenia zostaną zaakceptowane, zwłaszcza, gdy staną się one „prawem” jako element polityki antydyskryminacyjnej, to opór wobec pozostałej części gejowskiego programu staje się bardzo utrudniony.
Jedyną skuteczną strategią jest odrzucenie i obalenie fałszywych założeń o orientacji seksualnej i przeformułowanie problemu na fundamencie prawdy. Musimy ujawnić prawdę o tym czym jest orientacja seksualna: bezsensowną teorią na temat seksualności wymyśloną przez gejowskich strategów politycznych, aby służyła ich własnym interesom kosztem dobrobytu całego społeczeństwa.
Różnorodność
Różnorodność to słowo wytrych dla politycznej doktryny wielokulturowości[13]. Słowo „różnorodny” oznacza „złożony z rzeczy, osób itp. różnego rodzaju”[14], zaś różnorodność to cecha tego, co jest różnorodne. Jednak słowo „różnorodność” w języku homoaktywistów nabiera zupełnie innego znaczenia i staje się moralną deklaracją o tym, jakie powinno być społeczeństwo. Takie słowa wytrychy znakomicie maskują rzeczywiste cele. Gejowska różnorodność oznacza, że społeczeństwo powinno być pluralistyczne[15], funkcjonować harmonijnie (brak jakiejkolwiek dyskryminacji), zaś każda kultura jest szanowana za swój wkład do całości społeczeństwa. Tak więc wywołująca dobre samopoczucie gra na emocjach jest wykorzystywana do ukrycia głęboko wadliwego rozumowania.
Wielokulturowość, rozumiana jako równość kultur w pluralistycznym społeczeństwie, jest ważną koncepcją pod warunkiem, że kultura jest definiowana przez moralnie neutralne kryteria. Społeczeństwo powinno dążyć do równości obywateli w takich obszarach jak rasa, pochodzenie etniczne, dziedzictwo i religia. Ale zwyczaje kulturowe nie są moralnie neutralne. Niewielu z nas zgodziłoby się z tym, że kultura nazistowskich Niemiec, stalinowskiej Rosji i rządzonego przez talibów Afganistanu są równe kulturze amerykańskiej mając na względzie popełniane przez nie uczynki. „Kultura” homoseksualizmu – sposób na życie biorący swój początek z praktykowania sodomii – nie jest równa, opartemu na rodzinie, dziedzictwu kulturowemu Murzynów, Azjatów lub Arabów.
Nie ma porównania między wspólnym systemem wartości, wierzeń i tradycji przekazywanej przez pokolenia wewnątrz grupy ludzi, których łączy podobieństwo genetyczne i/lub wyznawana religia, a grupą przypadkowych osób, które definiują siebie jako wspólnotę opartą jedynie na praktykowaniu tych samych kompulsywnych seksualno-emocjonalnych zachowań.
Równość, która jest nieodłącznym elementem koncepcji wielokulturowości, nie może być rozszerzana na taką grupę; nie można porównywać rzeczy nieporównywalnych.
Słowem, które w przypadku homopropagandy nieodłącznie towarzyszy słowu „różnorodność” jest słowo integracja. Kościoły i inne instytucje, które padły ofiarą homosofistyki, publicznie gratulują sobie, że są integracyjne. To jest to samo pomieszanie jakie widzieliśmy w przypadku słowa „różnorodność”, tylko w innej formie. W obu przypadkach brak definicji wymaganego poziomu akceptacji, jaki muszą spełniać spełniać osoby, które mają być przyjęte w ramach integracji. Brak kryteriów sprawia, że cały proces przestaje być obiektywny, a każda decyzja o integracji reprezentuje jedynie niczym nie uzasadnioną wolę danej osoby lub osób odpowiedzialnych za integrację.
Podsumowując, doktryna wielokulturowości promuje równość wszystkich kultur w naszym społeczeństwie na podstawie słowa wytrychu „różnorodność”. Poprawność doktryny wielokulturowości zależy od zawężenia pojęcia „kultura” tylko do takich kultur, które dadzą się zdefiniować przez moralnie neutralne kryteria. Ujęcie w definicji moralnie nieobojętnych zachowań seksualnych sprawia, że doktryna wielokulturowości traci słuszność bowiem staje się parawanem, dzięki któremu można zalegalizować niemoralne praktyki. Zauważmy, że problemu nie da się rozwiązać przez wyłączenie niektórych kultur ze względu na ich praktyki (na przykład kanibalizmu lub niewolnictwa), bowiem przeczyłoby to założeniu równości kultur. Zaniechanie określenia standardu, według którego decydowano by, które kultury powinny być dołączone jedynie potęguje problem, bowiem przyznaje niekontrolowane uprawnienia każdemu kto ma władzę.
Skuteczną reakcją w dyskusji z orędownikiem „różnorodności” jest skoncentrowanie się na definicji wielokulturowości i żądanie przedstawienia informacji o sposobie decydowania, które kultury są aprobowane przez doktrynę wielokulturowości, a które odrzucane.
Dyskryminacja
Dyskryminacja[16][17] (łac. discriminatio – rozróżnianie) jest słowem, które zrodziło się[18] w ruchu na rzecz praw obywatelskich. Użyte w kontekście praw obywatelskich oznacza nieuzasadnione uprzedzenie wobec pewnej osoby. Zauważmy, że obecność w powyższej definicji słowa „nieuzasadniony” wymaga, aby nastąpiło właściwe rozpoznanie między zwykłym rozróżnieniem a uprzedzeniem. Dlatego w języku potocznym słowo „dyskryminacja” jest często mylone ze słowem „spostrzegawczość”. W oświeconym społeczeństwie nie ma racjonalnych podstaw do dyskryminacji ze względu na takie kryteria, jak rasa, kolor skóry lub pochodzenie etniczne. Jednak, podobnie jak w przypadku wielokulturowości, wprowadzenie moralnie istotnych kryteriów zmienia analizę dyskryminacji. Dyskryminacja szkodliwych zachowań jest całkowicie racjonalna, a w wielu przypadkach konieczna.
Obecnie społeczeństwo postrzega pojęcia „dyskryminacja” oraz „uprzedzenie rasowe” jak synonimy. Homoaktywiści wykorzystali to skojarzenie, aby usankcjonować swoje żądania, dopisując homoseksualistów do listy mniejszości w regulaminach antydyskryminacyjnych.
Podsumowując, dyskryminacja była użyteczna dla homoaktywistów, ponieważ społeczeństwo jest silnie uwarunkowane, aby kojarzyć to pojęcie tylko z uprzedzeniem, w szczególności z uprzedzeniem rasowym. Rozwiązaniem jest dodanie przymiotnika „uzasadniony” lub „nieuzasadniony” do słowa „dyskryminacja” zawsze, gdy ktoś posługuje się tym pojęciem. Stosując taką taktykę powinniśmy uzyskać przynajmniej tyle, że słuchacz zauważy, jak istotna jest obecność tego przymiotnika. Ustalamy w ten sposób podstawy do dalszej dyskusji o zasadach rozstrzygania co jest, a co nie jest uzasadnioną dyskryminacją.
Homofobia
To pojęcie jest prawdopodobnie najbardziej oburzającym zmyśleniem gejowskich sofistów. W pewnym sensie, nie powinno być nawet uważane za sofistykę, ponieważ jest pozbawione śladu subtelności. W przeciwieństwie do większości rozpatrywanych tutaj przemyślanych przykładów niedorzeczność homofobii jest skandalicznie rażąca.
Pierwotnie słowo „homofobia” było używane jedynie w żargonie psychiatrycznym i odnosiło się do pacjentów, u których stwierdzano lęk przed własnymi skłonnościami homoseksualnymi. Homoaktywiści po prostu ukradli to określenie i nadali mu nowe znaczenie jako „nienawiść i/lub lęk przed homoseksualistami”.
Jako broń retoryczna, homofobia nie ma sobie równych. Służy przede wszystkim do określenia każdego, kto sprzeciwia się legalizacji homoseksualizmu, jako przepełnionego nienawiścią fanatyka. Powszechne traktowanie wszystkich przeciwników jak homofobów nie jest oczywiście eksponowane. Homoaktywiści publicznie łączą to miano z osobami, które zachowują się agresywnie w stosunku do gejów oraz z pełnymi nienawiści fanatykami. Kiedy oni używają tego terminu, to chcą, aby ludzie myśleli o zabójcach Matthew Sheparda[19], ale w codziennej praktyce homofobem jest każdy mężczyzna, kobieta i dziecko, którzy uważają, że homoseksualizm jest nienormalny lub zły. Można to bardzo łatwo pokazać, wystarczy poprosić zwolennika homoseksualizmu, aby określił różnicę między homofobią, a niehomofobicznym sprzeciwem wobec homoseksualizmu. Stanie się jasne, że nie akceptują oni żadnego sprzeciwu wobec ich programu legalizacji. (Ilustracją tego faktu jest skandaliczne i wulgarne potraktowanie przez gejów Miss Kalifornii 2009 Carrie Prejean[20], tylko dlatego, że odpowiadając na pytanie zadane jej przez Pereza Hiltona[21], homoseksualnego (sic!) członka jury, powiedziała, że małżeństwo powinno być związkiem między mężczyzną i kobietą[22][23]).
Po drugie, termin ten kwalifikuje sprzeciw wobec homoseksualizmu jako chorobę psychiczną. Homoaktywiści znajdują w tym szczególne zadowolenie, ponieważ kilka dekad temu homoseksualizm znajdował się na liście chorób psychicznych DSM[24] (został usunięty z listy w wyniku zabiegów homoaktywistów w 1973 roku w wyniku głosowania (sic!) członków Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrów).
Po trzecie, termin „homofobia” ten może być stosowany jako znaczeniowy odpowiednik słowa „rasizm”, co pomaga ruchowi gejowskiemu jeszcze bardziej indoktrynować społeczeństwo przez sugestię, że sprzeciw wobec homoseksualizmu jest równoznaczny z uprzedzeniami wobec mniejszości rasowych.
W połączeniu, te strategiczne zastosowania słowa „homofobia” służą do zastraszania przeciwników i zmuszania ich do milczenia. Gdy każde wyrażenie sprzeciwu wobec homoseksualizmu pociąga oskarżenie, że ktoś jest chorym psychicznie fanatykiem bliskim rasistom, to niewiele osób zechce zaryzykować i publicznie okazać swoją niezgodę. Ci którzy odważą się sprzeciwić, przyjmą postawę defensywną podkreślając, że ich sprzeciw nie wynika z nienawiści (mimowolnie, choć niejawnie potwierdzając kłamstwo, że nienawiść jest ogólną regułą).
Użycie tego terminu stanowi samo w sobie dyskryminację religijną, bowiem niejawnie uwłacza i ogłasza bezprawnymi religijne nauki kilku głównych religii świata. Przyjęcie tego terminu przez rząd, stanowi (bez zagłębiania się w sprawę) naruszenie Establishment Clause[25] pierwszej poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, która zabrania wpierania lub utrudniania wykonywania praktyk religijnych.
Podsumowując, słowo „homofobia” (we współczesnym znaczeniu) jest całkowicie pozbawione sensu i używane przez gejowskich sofistów jako broń retoryczna przeciwko oponentom. Wrzuca do jednego worka wszystkich przeciwników traktując ich jako osoby umysłowo chore, które zachowują się agresywnie w stosunku do gejów i w ten sposób stwierdza, że doktryny religijne głównych religii świata są szkodliwe i nielegalne. Rozwiązaniem jest odrzucenie terminu „homofobia” jako szkodliwego i bezpodstawnego. Jego bezpodstawność możemy pokazać, skłaniając zwolenników homoseksualizmu do zdefiniowania tego terminu i różnicy między homofobią, a niehomofobicznym sprzeciwem wobec homoseksualizmu.
Tolerancja
Tolerancja oznacza zgodę na znoszenie kogoś lub czegoś, z czym się nie zgadzamy, w imię zachowania wyższego dobra (np. uprzejmości, grzeczności). Tolerancja jest zatem niezbędną wartością w różnorodnym społeczeństwie. Jednak w gejowskim słowniku tolerancja oznacza bezwarunkową akceptację homoseksualizmu. Każdy, kto nie akceptuje homoseksualnych zachowań jest określany mianem nietolerancyjnego, nawet ci którzy traktują gejów z najwyższą grzecznością i poszanowaniem.
Nadużywanie języka jest rzeczą niebezpieczną. Niewłaściwe użycie słowa „tolerancja” jest dobrym przykładem. Każdej osobie, która ulega politycznej poprawności, aby uniknąć posądzenia o brak tolerancji, odpowiada inna, której zdecydowany brak aprobaty dla homoseksualizmu sprawia, że jest uznawana za nietolerancyjną. Ta ostatnia może nawet zacząć postrzegać nietolerancję jako cnotę, ponieważ wydaje się konieczne stać się nietolerancyjnym, aby zatrzymać legalizację perwersji seksualnej. Tworzy to odpowiedni klimat, w którym brak tolerancji wobec legalnych mniejszości można dużo łatwiej usprawiedliwić. Homoaktywiści udowodnili, że wiele osób nie myśli wystarczająco jasno, aby zrozumieć różnicę między nietolerancją rasową, a nietolerancją perwersji seksualnej. Zauważmy, że ta dezorientacja służy rasistom tak samo skutecznie, jak służy homoseksualistom.
Umocnienie prawdziwego znaczenia słowa „tolerancja” w obliczu gejowskiej sofistyki wymaga zwrócenia uwagi na fakt, że tolerancja jest względna. Niektóre rzeczy zasługują na absolutną tolerancję, zaś inne zasługują na zero tolerancji, ale większość mieści się gdzieś pomiędzy. Na przykład, nasze społeczeństwo powinno mieć wysoką tolerancję dla wolności słowa (na przykład prawo do powiedzenia „jestem gejem”), ale niską tolerancję dla szkodliwych zachowań (np. sodomia). Tolerancja na jaką dana rzecz zasługuje zależy od stopnia korzyści lub szkód, które może spowodować.
Wnioski
Istotą gejowskiej sofistyki jest zmiana definicji homoseksualizmu: od formy zachowania seksualnego do rodzaju samopoczucia. To pozwala ruchom gejowskim definiować homoseksualistów jako mniejszość, której przysługują prawa obywatelskie podobne do praw jakie przysługują Murzynom i innym grupom, których status mniejszości jest oparty na prawdziwie niezmiennych cechach. To z kolei pozwala ruchom gejowskim odziedziczyć i wykorzystać wszystkie prawne, polityczne i społeczne zdobycze ruchu obrony praw obywatelskich dla swoich własnych celów.
Teoria orientacji seksualnej jest propagandowym chwytem służącym do przedstawienia homoseksualizmu jako normalnego i z natury niezmiennego stanu. Teoria ta stwarza możliwość oderwania seksualności od fizjologii. Tylko pomijając istotę projektu i funkcji organizmu ludzkiego mogą homoaktywiści uniknąć oczywistych, w przeciwnym przypadku, prawd o homoseksualizmie.
Zauważmy, że prawdziwość pojęć badanych w tym artykule (w zastosowaniu ich do homoseksualistów), zależy od prawdziwości teorii orientacji seksualnej, a prawdziwość tej teorii zależy z kolei od redefinicji homoseksualizmu.
Ta bitwa jest wygrana, bowiem oczywistość musi zostać w końcu potwierdzona, a prawda o homoseksualizmie jest oczywista. Oczywiste prawdy nie wymagają objaśnienia, one wymagają ujawnienia. Pomagając ludziom w przezwyciężeniu gejowskiej sofistyki nie potrzebujemy nauczyć ich nowych faktów i danych lub podnosić poziom ich intelektualnego doświadczenia. Wręcz przeciwnie, wymaga to usunięcia błędnych informacji, które ukrywają prosty stan rzeczy.
Rzeczywiście, jeżeli uznasz, że potrzebujesz badań i statystyk do przekonania kogoś o tym, iż homoseksualizm jest błędem, a jego propagowanie w społeczeństwie lekkomyślnością, to już przegrałeś debatę. Zastanów się: osoba, która pozostaje nieprzekonana ujawnieniem oczywistej prawdy jest intelektualnym nikczemnikiem (zobacz List do Rzymian 1:28[26] w rozumieniu utraty prawdy), dla której fakty są w ostatecznym rozrachunku nieistotne. Jeśli jednak przyznasz, że oczywista prawda jest niewystarczająca, aby udowodnić twoją sprawę i zgodzisz się, iż wymaga ona dodatkowych dowodów, to dobrowolnie zmienisz ramy debaty tak, aby faworyzowani byli ci, którzy gotowi są oszukiwać, kłamać, a nawet ignorować fakty, aby wygrać.
Nie chodzi o to, aby sugerować, że postawie prorodzinnej brakuje naukowego wsparcia. W istocie ogromna przewaga dowodów, z najbardziej cenionych ośrodków naukowych, potwierdza nasze wnioski.
Pokonanie gejowskich argumentów, zależy wszakże od przyjęcia oczywistej prawdy o homoseksualizmie od samego początku. Jeśli nie zdołasz zakwestionować założeń poczynionych przez obrońców homoseksualizmu, zostaniesz na zawsze pozbawiony ważnej przewagi przy przeciwstawianiu się celom gejowskiego programu. Musisz twardo stać na gruncie prawdy, że homoseksualizm jest obiektywnym zaburzeniem zdrowia, zasługującym na społeczną dezaprobatę, ponieważ rozprzestrzenia choroby i dolegliwości. Będziesz agresywnie atakowany za taką postawę, bowiem twoi przeciwnicy wiedzą, że jest to jedyne stanowisko, które pozwala ci z powodzeniem pokonać wszystkie ich argumenty. Szukając jakiegoś kompromisu mógłbyś ostudzić atmosferę, ale tak postępując stracisz większość moralnego autorytetu i przekonania o słuszności twoich poglądów.
Jeśli nie potrafisz trwać mocno przy swoich prorodzinnych założeniach, to spostrzeżenia przedstawione w poniższej broszurze nie będą dla Ciebie zbyt wartościowe. Ale jeżeli zajmujesz zdecydowanie prorodzinne stanowisko, to będą one służyć tobie jako potężna broń przeciwko każdej formie gejowskiej sofistyki, zaś niezmienna wytrwałość sprawi, że twoje odważne obstawanie przy prawdzie zostanie ostatecznie potwierdzone.
Dziesięć zasad prowadzenia debaty o homoseksualizmie
1. Pamiętaj, aby zakwestionować każdy argument, który zakłada prawdziwość teorii orientacji seksualnej lub niezmienność homoseksualnego zboczenia, lub równoważność heteroseksualizmu i homoseksualizmu.
Homoagitator: Czy nie widzisz, że odmawianie gejom prawa do zawarcia małżeństwa jest dyskryminacją? Dlaczego nie powinni oni mieć takich samych podstawowych praw jak osoby heteroseksualne?
Ty: Jestem trochę zaskoczony tym argumentem. Chcesz powiedzieć, że uważasz, iż homoseksualizm i heteroseksualizm są równoważne?
2. Zawsze zmuś obrońcę gejów, aby zdefiniował krytyczne pojęcia.
Homoagitator: Oczywiście, że są równoważne. Jedna osoba nie jest lepsza od drugiej tylko z tego powodu w kim się zakochała.
Ty: Wciąż nie rozumiem. Jak definiujesz homoseksualizm i heteroseksualizm? Przecież to coś więcej niż miłość, nieprawdaż?
3. Realizuj wytyczony cel. Sofiści zawsze zmieniają temat, aby uniknąć konieczności przyznania się do błędu. Sztuka polega na utrzymaniu tematu rozmowy, aż do chwili, gdy pojęcie, o którym mowa zostanie zdefiniowane. Nie daj się sprowokować do przejścia na poboczne tematy. Obiecaj zająć się nowym tematem, jak tylko otrzymasz odpowiedź na postawione pytanie. Ponadto, zwróć uwagę na taktykę[27], w której osoba trzecia będzie przerywać dyskusję, aby pomóc przeciwnikowi zmienić temat. Zaadresuj swoje pytanie również do tej osoby.
Homoagitator: Homoseksualizm jest po prostu orientacją seksualną. Niektórzy ludzie rodzą się heteroseksualistami, inni ludzie rodzą się gejami. Nie sądzisz chyba, że homoseksualiści powinni być dyskryminowani tylko dlatego, że mają inną orientację, prawda?
Ty: Nim odpowiem na to pytanie musimy wyjaśnić problem czym jest owa orientacja homoseksualna, ponieważ dla mnie wciąż nie jest jasne, co rozumiesz przez homoseksualizm. Skąd wiesz, że ludzie tacy się rodzą?
4. Nie pozwól przeciwnikowi, aby przerzucił na ciebie ciężar dowodu. Nie możesz dopuścić do sytuacji, w której to ty musisz obalić jedno z jego założeń. Ciężar dowodu spoczywa na nim.
Homoagitator: Wszyscy to wiedzą. Istnieje na ten temat wiele badań. Poza tym, kto chciałby być gejem, gdy jest tyle homofobii i nienawiści przeciwko nim?
Ty: Wiele osób dokonuje wyborów, które wzbudzają nienawiść u innych. To o niczym nie świadczy. A wszystkie badania, które widziałem były niejednoznaczne. Czy możesz przytoczyć przykład badania, które w sposób absolutny dowodzi, że geje takimi się rodzą?
5. Zawsze kieruj dyskusję na zachowania seksualne, które są zależne od naszej woli.
Homoagitator: Są takie badania. Ale homoseksualiści nie muszą wnikać w szczegóły swojego homoseksualizmu, aby zasłużyć na podstawowe prawa. Nie musiałeś przecież nikomu wyjaśniać swojego heteroseksualizmu, aby uzyskać swoje prawa, nieprawdaż?
Ty: Tym samym wróciliśmy do punktu wyjścia, czyli do problemu czy homoseksualizm jest równoważny heteroseksualizmowi. Nadal nie zdefiniowałeś, czym jest homoseksualizm lub czym jest heteroseksualizm. Czy to nie jest kwestia seksu?
6. Utrzymuj dyskusję na temat tego, co może być obiektywnie obserwowane i mierzone. Trzymaj się z daleka od rzeczy subiektywnych. Nie pozwól, aby nastąpiło przekierowanie dyskusji w kierunku abstrakcji.
Homoagitator: Nie, to nie jest kwestia seksu, to jest kwestia orientacji. Już o tym mówiłem. Możesz być gejem i żyć w celibacie. Jesteś gejem wtedy, gdy osoba w której się zakochałeś ma taką samą płeć. Osoba jest hetero, kiedy zakocha się w kimś płci przeciwnej. To wszystko.
Ty: Twierdzisz, że seks nie ma znaczenia? Jeśli przyjmiemy, że orientacja nie ma nic wspólnego z zachowaniami seksualnymi, to co powstrzymuje pedofilów od twierdzenia o ich równości z gejami i heteroseksualistami? Jeśli nie sięgną po doznania fizyczne, to jakie znaczenie ma fakt, że zakochali się w dziecku?
7. Użyj afirmatywnych stwierdzeń, aby odzyskać inicjatywę w dyskusji.
Homoagitator: Tak, ale przecież pedofilia jest nielegalna.
Ty: Masz rację. Zauważmy jednak, że to zachowania są nielegalne, a nie myśli i uczucia. Dlatego ważne jest, aby bardzo jasno zdefiniować homoseksualizm i heteroseksualizm, zanim zdecydujemy, czy są one równe. Jeżeli mówimy tylko o myślach i uczuciach, to być może są one równe, ale tak samo możemy myśleć o wszystkich innych zboczeniach. Jeśli porównamy je według sposobów zachowania jakie za sobą pociągają, to otrzymujemy zupełnie inny obraz. Zachowanie pedofila jest nielegalne ponieważ szkodzi dzieciom. Zachowania homoseksualne są nadal nielegalne w wielu stanach[28] ponieważ rozprzestrzeniają choroby i zaburzenia.
8. Prowadź dyskusję tak, aby przeciwnik musiał stawić czoła błędom w jego własnym rozumowaniu.
Homoagitator: Cóż, heteroseksualiści angażują się w takie same ryzykowne zachowania jak homoseksualiści.
Ty: Zatem zgadzasz się, że odrzucenie wszystkich szkodliwych zachowań seksualnych jest rozsądne?
9. Podążaj za wadą jego nielogicznego wniosku.
Homoagitator: Nie. Nie uważam, aby ktokolwiek miał prawo interesować się tym, co dwaj ludzie czynią w zaciszu własnej sypialni.
Ty: Pozwól mi podsumować, to co mówisz.
- Homoseksualiści i heteroseksualiści różnią się jedynie wyborem partnera, pierwsi wybierają partnera tej samej płci, drudzy przeciwnej. Poza tym są oni równi, ponieważ ich wybory pociągają za sobą te same rodzaje zachowań seksualnych.
- Wierzysz też, że społeczeństwo nie ma prawa regulować zachowań seksualnych, nawet jeśli zagrażają zdrowiu publicznemu, ale uważasz, że należy uczynić wyjątek dla pedofilii.
Czy dobrze powiedziałem?
10. Mierz swój sukces przez stopień w jaki udało ci się pokazać prawdę tym, którzy słuchają twojej dyskusji, a nie chęcią przeciwnika do zmiany swoich przekonań.
Homoagitator: Nie zamierzam tobie pozwolić na łapanie mnie w homofobiczne sidła. Twoim problemem jest to, że jesteś fanatykiem.
Ty: Twoim problemem jest to, że nie rozumiesz, iż homoseksualizm jest zupełnie inny niż heteroseksualizm. Heteroseksualizm opisuje sposób w jaki wszystkie istoty ludzkie są zaprojektowane – do funkcjonowania jako kompatybilni partnerzy przeciwnych płci. Homoseksualizm mógłby być uważany za równoważny jedynie wtedy, gdyby był umocowany w podobnym fizjologicznym projekcie. Nawet gdy osoba angażuje się w czyny homoseksualne, to w niezmienny i właściwy sobie sposób pozostaje ona osobą heteroseksualną, bowiem nadal może płodzić lub rodzić dzieci w zgodzie z tym pierwotnym projektem. Orientacja seksualna jest tylko modelem teoretycznym, który pozwala udawać, że seksualność jest subiektywnym stanem umysłu, a nie obiektywną rzeczywistością fizyczną. Dlatego małżeństwo jest zamknięte i niedostępne dla homoseksualistów. Jest to instytucja przeznaczona do ochrony i wzmacniania rodziny, która jest podstawowym elementem prokreacyjnego i heteroseksualnego projektu, w którym wszyscy uczestniczymy.
Analiza. Przedstawiona wyżej hipotetyczna rozmowa powstała w wyniku złożenia wielu prawdziwych dyskusji między autorem a różnymi homoagitatorami. Prezentuje ona dokładnie i rzetelnie typowe komentarze obrońców homoseksualizmu. Wynika z nich, że nigdy nie można dojść do jakiegokolwiek porozumienia z homoseksualnym sofistą, ponieważ dba on tylko o wygraną, a nie o prawdę. Jednak istnieje wiele osób, które jedynie naśladują homoseksualną retorykę i którzy są naprawdę ofiarami tej sofistyki, ale sami nie są sofistami. Tych ludzi można przekonać.
Jedyną korzyścią jaka wynika ze sporów prowadzonych z prawdziwym sofistą, jest możliwość doskonalenia swoich umiejętności dyskusji. Na ogół jednak będziesz występował przed publicznością. W takim przypadku skorzystaj z okazji edukowania twojej publiczności i nie zniechęcaj się tym, że przeciwnik odrzuci twoje racje.
W ostatecznym rozrachunku jedynym realnym rozwiązaniem problemów stworzonych przez gejowską sofistykę, jest przywrócenie prawdziwych standardów w każdej instytucji, w której gejowscy sofiści obecnie dominują. Oznacza to, że my, którzy nauczyliśmy się, jak pokonać takiego sofistyka, musimy aktywnie konkurować o wpływy w tych instytucjach i przekonać innych, którzy podzielają naszą miłość do prawdy, aby zrobili to samo.
Nadzieja dla zwolenników polityki prorodzinnej
Zajmę się tylko trzema z wielu czynników, które działają na naszą korzyść w naszej kampanii na rzecz zmian.
Po pierwsze, prawda jest po naszej stronie. Osoby popierające politykę prorodzinną często narzekają na ogromny wpływy, jaki nasi przeciwnicy mają w instytucjach społecznych, kulturalnych i edukacyjnych w Ameryce. Osoby te nie zauważają, że nasi przeciwnicy muszą mieć ten poziom dominacji. Sukces gejowskiego programu zależy od społecznej akceptacji łatwych do obalenia kłamstw. Aby podtrzymywać to oszustwo, progejowskie media muszą nieustannie wspierać pewne zasadnicze kłamstwa, jak twierdzenie, że nauka udowodniła biologiczną przyczynę homoseksualizmu. Popełnienie takiego oszustwa jest stosunkowo łatwe, jeśli kontroluje się wszystkie najważniejsze media, ale niemożliwe, jeśli choć jedno z głównych (krajowych) mediów mówi prawdę. Powstanie Internetu jako nowego źródła informacji, a w mniejszym stopniu sukces stacji Fox News, to potwierdzają.
Fakt ten ma istotne znaczenie dla zwolenników polityki prorodzinnej: oznacza to bowiem, że nasze zadanie nie jest tak trudne, jak mogłoby się wydawać. Nie musimy kopiować działań lewicy, wystarczy jedynie zapewnić, że część z głównych mediów będzie zmuszona mówić prawdę. Moc samej prawdy zrobi resztę. Doskonałą ilustrację tej zasady odnajdziemy w postępowaniu obrońców życia, którzy prezentują duże zdjęcia abortowanych dzieci w czasie publicznych demonstracji. Każda osoba, która widzi te zdjęcia od razu rozpoznaje, że aborcja zabija prawdziwe dziecko, a nie tylko „zlepek tkanek”. Wszystkie te miliony dolarów wydawane przez zwolenników aborcji, aby ukryć człowieczeństwo nienarodzonego dziecka, mogą być zaprzepaszczone przez jedną fotografię. W podobny sposób, kompletne i bezstronne badania gejowskich twierdzeń, jak twierdzenie, że homoseksualizm jest wrodzony, mogą zniszczyć ich starannie skonstruowany wizerunek publiczny, bez którego homoseksualny ruch polityczny rozpadnie się jak domek z kart. Niech dodaje ci odwagi fakt, że cierpliwe powtarzanie prawdy w połączeniu z ludzką zdolnością odróżniania kłamstwa od prawdy, dały początek zmianie postrzegania aborcji.
Nasz cel nie jest mały, ale jest możliwy do osiągnięcia. Jednakże nie wystarczy, że istniejące media prorodzinne powiedzą prawdę, ona musi być prezentowana przez media głównego nurtu, którym ufa laicka część społeczeństwa. Innymi słowy, naszym celem nie powinna być próba konkurencji z mediami, ale powinniśmy przejąć kontrolę nad niektórymi z nich.
Po drugie, więcej aktywistów jest po naszej stronie niż po stronie naszych przeciwników. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że homoseksualiści stanowią obecnie około 2 do 5 procent populacji, a nie każdy homoseksualista jest aktywny politycznie, to całkowita liczba homoaktywistów w Ameryce musi być bardzo mała w stosunku do ich wpływów. Z drugiej strony, aktywiści prorodzinni są stosunkowo liczni. Jesteśmy po prostu niezorganizowani. Dlatego celem obrońców rodziny nie powinna być próba przekształcenia wspólnoty wiary w działaczy politycznych, ale zidentyfikowanie już istniejących działaczy i rozpoczęcie z nimi ścisłej współpracy. Taki cel jest znacznie łatwiejszy do osiągnięcia.
Po trzecie, „miękki środek” amerykańskiego społeczeństwa będzie wspierać nasz program równie łatwo, jak teraz wspiera program homoseksualistów, z chwilą gdy odzyskamy kontrolę nad naszymi społecznymi instytucjami (i niektórymi mediami). Musimy pamiętać, że większość ludzi traktuje obojętnie sprawy, które nie są bezpośrednio związane z ich własnym, codziennym życiem. Przeciętny człowiek zazwyczaj podąża za dominującym trendem społecznym. Po prostu taka jest ludzka natura. Było to prawdą w przypadku kolonistów w czasie rewolucji amerykańskiej i było to prawdą w odniesieniu do narodu niemieckiego pod rządami Hitlera, i jest to prawdą w przypadku naszego społeczeństwa obecnie. To zła wiadomość dla tradycyjnych konserwatystów, ale bardzo dobra wiadomość dla działaczy prorodzinnych o misyjnym nastawieniu. Oznacza to, że nie musimy się przekonywać całego społeczeństwa do naszego sposobu myślenia: musimy jedynie odzyskać kontrolę nad instytucjami, które mają największy wpływ na ludzkie życie, a społeczeństwo przekona się samo.
Pomocne wskazówki: rozpoznaj słabości gejów
Siła homoseksualistów zależy od publicznej sympatii dla nich jako ofiar społecznego uprzedzenia. To dlatego progejowskie media starannie ukrywają wszelkie informacje, które pokazują homoseksualistów i ich zachowania w negatywnym świetle. Z tego samego powodu ruchy gejowskie podkreślają, a media potwierdzają, że homoseksualizm jest wrodzony – ponieważ osoby bez uprzedzeń (czyli większość ludzi) niechętnie potępią homoseksualistów za angażowanie się w zachowania, których nie są w stanie kontrolować. Gdyby media powiedziały prawdę o homoseksualizmie, ruchach gejowskich i programie politycznym gejów, to opinia publiczna nie byłaby skłonna do zaakceptowania ani homoseksualistów, ani ich programu.
Problem jest taki: jak sprawić, aby społeczeństwo miało okazję zapoznać się z faktami, w sytuacji gdy mamy znikomy wpływ na media lub wcale takiego wpływu nie mamy. Pierwszym krokiem jest zrozumienie dlaczego społeczeństwo jest podatne na gejowskie kłamstwa.
Społeczna sympatia dla gejów jako ofiar nie opiera się na logice, ale na emocjach. To jeden z powodów, dla których coraz więcej kobiet (które mają skłonność do interesowania się emocjami i wzajemnymi relacjami) niż mężczyzn zostaje zwolennikami gejowskiej sprawy. W istocie starania niektórych ludzi, aby ujawnić więcej drastycznych i wstrząsających faktów na temat homoseksualizmu jedynie wsparły koncepcję homoaktywistów, że zwolennicy polityki prorodzinnej nienawidzą homoseksualistów. Już dawno zrezygnowałem z prób uświadamiania gejowskim sympatykom odrażających szczegółów zachowań homoseksualnych, ponieważ to tylko wzbudzało ich złość. Fakty należy ujawnić, ale dopiero wtedy, gdy dana osoba stanie się gotowa do uznania, że istnieją dwie strony tego problemu.
Skuteczną strategią jest podkreślenie kwestii wciągania dzieci w relacje homoseksualne. Ochrona dzieci przebija wszelkie dywagacje o gejach jako ofiarach społecznego uprzedzenia. Gdy rodzice i dziadkowie zrozumieją, że wciąganie dzieci jest możliwe, to będą chcieli poznać wszystkie dowody przeciwko pomysłowi legalizacji homoseksualizmu. Strategia ta jest coraz bardziej skuteczna, od kiedy rodzice i dziadkowie stali się świadkami jawnej promocji homoseksualizmu skierowanej do dzieci w szkołach publicznych (często prowadzonej przez homoaktywistów i połączonej z sugestiami, że dzieci powinny eksperymentować, aby określić swoją orientację seksualną), a wyniki badań z wielu krajów pokazują, że zachowania homoseksualne i samoidentyfikacja mogą być sprowokowane przez otoczenie[8][29].
Trójkąt tolerancji
Homoaktywiści wypaczają pojęcie tolerancji i sugerują, że „bycie tolerancyjnym” wymaga bezwarunkowej akceptacji wszystkich przejawów homoseksualnej „orientacji” i wynikających z niej zachowań. Jednak słowo „tolerancja” oznacza w rzeczywistości cierpliwe znoszenie czegoś, czego nie lubimy, w interesie zachowania uprzejmości. Nasza skłonność do okazywania tolerancji zależy wielkości szkody lub korzyści jakie społeczeństwo uzyskuje w rezultacie wykazanej tolerancji. Na przykład, co widać na wykresie powyżej, mamy zerową tolerancję dla brutalnych przestępstw, ale całkowitą tolerancję dla wolności przekonań.
Stosując tę logikę, powinniśmy w rozsądny sposób rozszerzać wysoką tolerancję na ludzi, którzy zdecydowali się ujawnić publicznie swoją „orientację” homoseksualną, ponieważ społeczne korzyści wynikające z wolności słowa przewyższają szkody związane z tym ujawnieniem. Lecz odwrotnie (przeciwnie), negatywne konsekwencje dla zdrowia publicznego i moralności seksu homoseksualnego przewyższają wszelkie domniemane społeczne korzyści związane z wolnością seksualną.
Przypisy
- ↑ Jest to rozdział ósmy książki Redeeming the Rainbow napisanej przez Scotta Lively'ego. Książkę można pobrać w postaci pliku PDF na stronie http://www.defendthefamily.com/rtr/.
Rozdział ósmy w języku angielskim ma tytuł Understanding “Gayspeak”. Tłumaczenie i publikacja za zgodą Scotta Lively'ego.
(CC) Tłumaczenie tekstu: Henryk Dąbrowski. Przypisy 8. i 9. pochodzą od autora (występują w oryginale), pozostałe przypisy zostały dodane przez tłumacza.
Scott Douglas Lively jest pastorem, działaczem ruchu anty-LGBT, autorem książek i byłym kandydatem niezależnym na stanowisko gubernatora stanu Massachusetts w wyborach z roku 2014. Jest też prezesem Abiding Truth Ministries, konserwatywnej chrześcijańskiej organizacji z siedzibą w Temecula w Kalifornii (LINK). Więcej informacji o działalności, pracy i zaangażowaniu Scotta Lively'ego Czytelnik znajdzie na podanych stronach
A Brief Autobiography
Letter to the Russian People
An Open Letter to President Vladimir Putin
Praise For Putin
LGBT EXPOSED - Hard-Hitting, Major Russian TV Film (SODOM)
- ↑ Wikipedia, Bowers v. Hardwick, (LINK)
- ↑ U.S. Supreme Court, Bowers v. Hardwick, (LINK)
- ↑ Wikipedia, Lawrence v. Texas, (LINK)
- ↑ U.S. Supreme Court, Lawrence v. Texas, (LINK)
- ↑ Wikipedia, Suspect classification, (LINK)
- ↑ Rafał Prostak, Małżeństwa jednopłciowe i interes publiczny w orzecznictwie amerykańskiej judykatywy, Przegląd Sejmowy 2014, 2(121), p. 89-106, (LINK), (LINK-pdf), zobacz strona 93 oraz przypis 14 na stronie 97
- ↑ 8,0 8,1 Hansen, Trayce, Ph.D., Legalizing Same-Sex Marriage Will Increase Prevalence of Homosexuality, (LINK)
- ↑ Satinover, Jeffrey, M.S., M.D., The ‘Trojan Couch:’ How the Mental Health Associations Misrepresent Science, p. 11, reproduced on NARTH website, accessed Jan. 2009, (LINK)
- ↑ Wikipedia, Kościół Wspólnot Metropolitalnych, (LINK1), (LINK2)
- ↑ Na gruncie prawa pojęcie denominacja religijna (ang. religious denomination) było obecne już w XIX-wiecznym orzecznictwie sądowym, głównie w USA i oznaczało sformalizowaną i uczestniczącą w obrocie prawnym zwartą grupę religijną. Traktowano ją jako korporacyjny podmiot praw i obowiązków określonych w konstytucji i innych normach prawnych. Stanowi ono odpowiednik polskiego określenia związek wyznaniowy. (LINK1), (LINK2)
- ↑ Dziennik Związkowy, Skauci dopuszczą homoseksualistów w swoje szeregi, (LINK)
- ↑ Wikipedia, Wielokulturowość, (LINK)
- ↑ Słownik języka polskiego PWN, Różnorodność, (LINK)
- ↑ Wikipedia, Pluralizm (socjologia), (LINK)
- ↑ Wikipedia, Dyskryminacja (prawo), (LINK)
- ↑ Wikipedia, Dyskryminacja (psychologia społeczna), (LINK)
- ↑ W języku angielskim słowo discrimination nabrało nowego znaczenia, (LINK1), (LINK2)
- ↑ Wikipedia, Matthew Shepard, (LINK)
- ↑ Wikipedia, Carrie Prejean, (LINK)
- ↑ Wikipedia, Perez Hilton, (LINK)
- ↑ YouTube, Miss California Carrie Prejean In your face Perez Hilton, (LINK)
- ↑ YouTube, Carrie Prejean Standing up to the Gay Fascist Perez Hilton, (LINK)
- ↑ Wikipedia, Diagnostyczny i statystyczny podręcznik zaburzeń psychicznych, (LINK)
- ↑ W pierwszej poprawce do Konstytucji Stanów Zjednoczonych wydziela się Establishment Clause i Free Exercise Clause, zgodnie z przedstawionym niżej schematem:
Establishment Clause: Congress shall make no law respecting an establishment of religion, or prohibiting the free exercise thereof (...)
Free Exercise Clause: Congress shall make no law respecting an establishment of religion, or prohibiting the free exercise thereof (...)
Tłumaczenie: Kongres nie ustanowi ustaw wprowadzających religię lub zabraniających swobodnego wykonywania praktyk religijnych (...) - ↑ A ponieważ nie dołożyli starania, aby zachować wiedzę o Bogu, wydał ich Bóg ułomnemu rozumowi, tak że czynili to, czego się nie godzi. Rzymian 1:28 (Biblia Paulistów)
(And since they did not see fit to acknowledge God, God gave them up to a debased mind to do what ought not to be done.) - ↑ W oryginale użyto angielskiego określenia tag team. Tag team to zapaśnicy z jednej pary biorący udział na zmianę w tej samej walce.
- ↑ Pierwsza publikacja prezentowanego tekstu Scotta Lively'ego miała miejsce w 2002 roku. Poczynając od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku kolejne stany USA rezygnowały z penalizacji kontaktów homoseksualnych. Zauważmy, że jeszcze w 1986 roku Sąd Najwyższy uznał, że ustawy o sodomii są zgodne z konstytucją (sprawa Bowers v. Hardwick LINK1, LINK2). Ten sam Sąd najwyższy w 2003 roku uchylił wyrok z 1986 roku (sprawa Lawrence v. Texas LINK3, LINK4) i orzekł, że prawo o sodomii obowiązujące w 14 stanach (Alabama, Floryda, Idaho, Kansas, Luizjana, Michigan, Missisipi, Missouri, Karolina Północna, Oklahoma, Karolina Południowa, Teksas, Utah, Wirginia) jest niezgodne z konstytucją, (LINK)
- ↑ Jean M. Twenge, Ryne A. Sherman, Brooke E. Wells, Changes in American Adults’ Reported Same-Sex Sexual Experiences and Attitudes, 1973–2014, Archives of Sexual Behavior, Volume 45, Issue 7, pp 1713–1730 (LINK1), (LINK2)