Hańba i chwała – Powstanie Warszawskie
21/22.05.1944 – Do Polski zostaje zrzucony płk. Leopold Okulicki. Z dniem 22.05.1944 zostaje awansowany do stopnia generała brygady.
06.06.1944 – Lądowanie w Normandii.
07.07.1944 – gen. Tadeusz Komorowski ps. Bór rozkazuje wysłać z Warszawy do okręgów wschodnich 900 pistoletów maszynowych z amunicją.
- W momencie wybuchu powstania AK będzie miała mniej niż 700 sztuk tego typu broni.
11.07.1944 – Podsekretarz stanu USA, Edward Stettinius, powiadomił ambasadora Ciechanowskiego, że Stalin uważa spotkanie z premierem Mikołajczykiem za niecelowe.
- W wyniku spotkania z premierem Mikołajczykiem w dniach 7 i 12 czerwca 1944 roku prezydent Roosevelt zwrócił się do Stalina z prośbą o spotkanie z Mikołajczykiem. Stalin prośbę Roosevelta odrzucił, co zostało zakomunikowane Ciechanowskiemu.
- Jest to bardzo istotny element układanki, 11 lipca nie ma najmniejszych szans na spotkanie ze Stalinem. Stalin musiał odrzucić propozycję spotkania, aby prowokacja nie była zbyt widoczna, poza tym odrzucenie propozycji wprowadziło właściwy element dramaturgii. Teraz do gry staje Churchill i „załatwia” spotkanie ze Stalinem tak, aby wypadło w momencie, gdy wojska sowieckie będą pod Warszawą. Wyjaśnia się w ten sposób ta dziwna koincydencja. Churchill cały czas robi wszystko, aby ułatwić ZSRS przejęcie wschodnich terenów RP i kontroli nad Polską. Churchill, zgodnie z tradycyjną linią polityki Wielkiej Brytanii, traktuje Polskę jak problem, zaś ZSRS jak sojusznika.
- Teraz zaczną dziać się rzeczy przedziwne. 21 lipca gen. Komorowski włączy Warszawę do akcji „Burza” i 25 lipca zamelduje rządowi RP gotowość do walki o stolicę, 27 lipca ambasador Edward Raczyński przekaże ministrowi spraw zagranicznych Edenowi oczekiwania gen. Komorowskiego odnośnie militarnego wsparcia, 28 lipca Foreign Office oznajmi, że "Rząd JKM nie jest w stanie nic zrobić w tej sprawie", 30 lipca premier Mikołajczyk wyląduje w Moskwie, a 1 sierpnia wybuchnie Powstanie Warszawskie.
- Churchill, Eden, Stalin, Mikołajczyk, Raczkiewicz, Komorowski, Okulicki, Pełczyński, Chruściel – które z tych osób pociągają za sznurki? Które spełnią jedynie rolę pożytecznych idiotów?
15.07.1944 – Dywizja Pancerna "Hermann Göring" wyruszyła koleją z Włoch na front wschodni.
- Część tej dywizji w ostatnich dniach lipca przekroczy Wisłę i weźmie udział w bitwie pancernej pod Wołominem.
20.07.1944 – Zamach na Hitlera przeprowadzony przez płk. Clausa von Stauffenberga.
- 21.07.1944 Hitler usunął dotychczasowego szefa sztabu generalnego gen. Zeitlera i powołał na jego miejsce gen. płk. Guderiana.
- Skutki zamachu na Hitlera szybko okażą się bardzo niekorzystne dla Polski. Przypuszczalnie gen. Kurt Zeitzler miał dobre rozeznanie sytuacji na froncie i nigdy nie nabrałby się na (najprawdopodobniej pozorowany) atak sowietów w rejonie Warszawy, bo wiedział, że nie mają najmniejszego zamiaru wikłać się w walkę o Warszawę. Gen. Heinz Guderian usiadł przed mapami i zaczął analizować sytuację, a atak trzech korpusów pancernych odczytał jako zapowiedź walki o Warszawę i całkowicie zlekceważył, to co działo się na przyczółku Magnuszewskim.
- Wydaje się, że Wisła w okolicach Magnuszewa była specjalnie słabo broniona. Była tam rozmieszczona jedynie niemiecka artyleria. Być może miała to być pułapka i pierwotnie tam miała zostać skierowana Dywizja Pancerna "Hermann Göring". Wróg i tak będzie się musiał przeprawić przez Wisłę, zatem niech to robi tam, gdzie się go spodziewamy.
21.07.1944 – (Moskwa) Powstaje Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego (PKWN) – marionetkowy rząd polski kontrolowany przez Stalina.
21.07.1944 – (piątek) Spotkanie generałów Komorowskiego, Pełczyńskiego i Okulickiego, w trakcie którego gen. dyw. Tadeusz Komorowski ps. Bór (komendant główny AK) wydał wstępną zgodę na rozpoczęcie powstania w Warszawie, zastrzegając jednak, że data wystąpienia zostanie ustalona w terminie późniejszym i będzie uzależniona od rozwoju sytuacji na froncie.
- Nie jest znany powód zmiany stanowiska dowództwa AK. Właściwie jest to pytanie kluczowe, a odpowiedzi nie znamy. Nigdy nie wyjaśniono powodów zmiany stanowiska. Twierdzenia jakoby Okulicki przekonał pozostałych, że AK musi(?) opanować Warszawę nim zrobi to Armia Czerwona są niewiarygodne, dziecinne i bzdurne. Problem walki o Warszawę był już wcześniej analizowany i zapadły wiążące ustalenia. Ostatecznie AK miała kilka lat na przeanalizowanie różnych możliwych wariantów. Uważam, że 21 lipca stało się coś o czym nie wiemy i najprawdopodobniej nie dowiemy się już nigdy. Jest rzeczą nieprawdopodobną, aby zaakceptowano możliwość walki o Warszawę z dnia na dzień. Możliwe są następujące opcje
- wywołania powstania zażądał premier Mikołajczyk
- gen. Okulicki powiadomił, że przybył do Polski z upoważnieniem od premiera Mikołajczyka i/lub Naczelnego Wodza w celu zbadania możliwości powstania w Warszawie i stwierdza, że powstanie należy wywołać
- spotkanie nie było spotkaniem „trzech generałów”, ale spotkaniem „trzech wariatów”
- Za opcją pierwszą lub drugą przemawia fakt, że powstanie nie kapitulowało przez 63 dni. Przecież jedno polecenie Mikołajczyka lub gen. Sosnkowskiego powinno je zakończyć po dwóch tygodniach! Kolejnym argumentem jest to, że nagle gen. Komorowski zwraca się o wsparcie wojskowe dla powstania. Przecież tak nie postępuje ktoś, kto ma świadomość, że za jego decyzją nikt nie stoi. Przeciwnie, gen. Komorowski działa tak, jakby nagle wszystko było możliwe.
- Nie potrafię wyobrazić sobie tej sytuacji, kiedy trzech generałów konspiracyjnej organizacji postanawia zaplanować i wywołać powstanie w Warszawie w ciągu 13 dni, ale dla gen. Komorowskiego nie był to problem. Podczas rozmowy przeprowadzonej w Londynie, 3 maja 1965 r. na pytanie
- – Co ustalono w czasie konferencji "trzech generałów" 21 lipca?
- odpowiada w różnych miejscach. Przytoczę te odpowiedzi w kolejności pojawiania się w tekście
- – Okulicki uważał myśl wyprowadzenia wojska z Warszawy i stoczenia walki poza miastem w ramach "Burzy" za nierealną, ze względu na brak ku temu przygotowań wojskowych. Broń była skoncentrowana w Warszawie. Stąd była kwestia jak uzbroić wychodzące oddziały; czy mają wyjść z Warszawy z bronią, czy bez? Gdyby wychodziły uzbrojone, mogłoby dojść do walki przed wykonaniem właściwego zadania. Brakowało czasu na zorganizowanie przerzutu broni. Wypadki tak szybko szły po sobie, że Okulicki uważał, że nie zdąży się broni i ludzi wyprowadzić z Warszawy. Bał się, że oddziały wyjdą bez broni i nigdy jej nie dostaną. Nie można było uzbrajać i wyprowadzać ludzi poza Warszawę. To były główne powody wojskowe. Powody polityczne - przez walkę AK o Warszawę, która była stolicą, danie rozgłosu walce o Polskę.
- – Uznano argumenty gen. Okulickiego opowiadającego się za walką za słuszne oraz iż należy dążyć do zrealizowania jego propozycji. 21 lipca wyraziłem moją warunkową zgodę na przeprowadzenie walki o Warszawę.
- – Kierowałem się tymi samymi motywami co Okulicki. Nie wyjaśniona sytuacja z Rosją wymagała zmuszenia Rosji do ujawnienia, jaki jest jej stosunek do Polski. A zawdzięczenie uwolnienia Warszawy przez Rosję byłoby zrezygnowaniem z niepodległości i poddaniem się Rosji.
- Wypowiedzi te rodzą pytanie: co robił gen. Okulicki przez dwa miesiące? Nagle przejrzał na oczy i zauważył, że nie zdąży się ludzi i broni wyprowadzić?
- Nie potrafię wyobrazić sobie tej sytuacji, kiedy trzech generałów konspiracyjnej organizacji postanawia zaplanować i wywołać powstanie w Warszawie w ciągu 13 dni, ale dla gen. Komorowskiego nie był to problem. Podczas rozmowy przeprowadzonej w Londynie, 3 maja 1965 r. na pytanie
- Z tego wywiadu warto zacytować jeszcze jeden, charakterystyczny fragment
- – Czy "Monter" był za walką?
- – "Monter" palił się do walki; był za walką. Przedstawił zły stan uzbrojenia oddziałów, ale twierdził, że ze wszystkim da sobie radę.
- Oczywiście zły stan uzbrojenia dla gen. Komorowskiego nie był problemem, przecież płk. Chruściel da sobie radę. To tylko kłopoty przejściowe, po prostu pociąg z uzbrojeniem i amunicją spóźni się o kilka dni... Istotnie, płk. Chruściel "poradził" sobie: polecił, aby żołnierzy AK dla których zabrakło broni palnej uzbrajać w siekiery, kilofy, łomy. Ludzie o umysłach nieodpowiedzialnych, niezdolnych do dowodzenia, nie mających o dowodzeniu najmniejszego pojęcia. W warunkach wojny byli twórcami klęsk, w warunkach konspiracji – mordercami.
23-24.07.1944 – Widoczna panika ludności niemieckiej oraz niemieckiej administracji w Warszawie. Niemcy w pośpiechu opuszczają Warszawę.
- 26.07.1944 panika zostanie opanowana. Być może dni 23 i 24 lipca były zmarnowaną okazją do wywołania powstania.
25.07.1944 – Począwszy od tego dnia następuje rozpaczliwa seria depesz Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego (generał od 11 lipca jest na inspekcji II Korpusu we Włoszech). Jego stanowisko wobec powstania jest dobrze znane, bowiem 3 lipca na spotkaniu z premierem Mikołajczykiem powiedział: „Powstanie bez uprzedniego porozumienia z ZSRR na godziwych podstawach byłoby politycznie nieusprawiedliwione, zaś bez uczciwego i prawdziwego współdziałania z Armią Czerwoną byłoby pod względem wojskowym niczym innym jak aktem rozpaczy.”
25 lipca: „W obliczu szybkich postępów okupacji sowieckiej na terytorium kraju trzeba dążyć do zaoszczędzenia substancji biologicznej narodu w obliczu podwójnej groźby eksterminacji (...) Według możliwości wycofujcie oddziały na zachód w skupieniu lub rozproszeniu zależnie od warunków” (depesza do gen. Tadeusza Komorowskiego).
28 lipca: „W obliczu sowieckiej polityki gwałtów i faktów dokonanych powstanie zbrojne byłoby aktem pozbawionym politycznego sensu, mogącym za sobą pociągnąć niepotrzebne ofiary” (depesza do Prezydenta RP).
29 lipca: „Natomiast w obecnych warunkach jestem bezwzględnie przeciwny powstaniu powszechnemu, którego sens historyczny musiałby z konieczności wyrazić się w zmianie jednej okupacji na drugą”. Ocena sytuacji niemieckiej musi być bardzo trzeźwa i realna gdyż omyłka może kosztować bardzo wiele” (depesza do gen. Tadeusza Komorowskiego).
30 lipca: „Raz jeszcze powtarzam – w obecnych warunkach politycznych, jestem bezwzględnie przeciwny powszechnemu powstaniu. Rada Ministrów nie powinna obradować nad powstaniem nie znając przebiegu i wyniku rozmów w Moskwie” (depesza do szefa Sztabu Naczelnego Wodza gen. Stanisława Kopańskiego).
- Gen. Anders stawiał Naczelnemu Wodzowi gen. Kazimierzowi Sosnkowskiemu zarzut, że nie wydał zakazu wywoływania powstania w Warszawie. Jest to zarzut niegodziwy i źle świadczy o gen. Andersie. Anders doskonale wiedział (będąc samemu żołnierzem i dowódcą), że Wódz Naczelny takiego rozkazu wydać nie mógł!! Z militarnego punktu widzenia nigdy nie można wykluczyć, że w krótkim czasie, gdy Niemcy będą w całkowitym odwrocie, zaś Armia Czerwona będzie już blisko, warto stanąć do walki i mieć tym samym swój, choćby niewielki udział w wyzwalaniu stolicy. Każdy kto dysponuje realną siłą wojskową musi stawiać sobie przynajmniej plan minimalny. Np. uderzyć w ostatniej chwili tak, aby Niemcy nie zdążyli wysadzić mostów... I tej swobody w podejmowaniu decyzji Wódz Naczelny odebrać nie mógł! Co więcej, rozkaz taki musiałby obejmować również dalsze działania AK.
- Premier Mikołajczyk, całkowicie lekceważąc stanowisko Naczelnego Wodza upoważni (depeszą z 26 lipca) Delegata Rządu na Kraj Jana Jankowskiego do podjęcia decyzji o wywołaniu powstania.
25.07.1944 – Sowiecka Druga Armia Pancerna, w sile 3 korpusów (570 czołgów i dział pancernych) dociera do Wisły w okolicach Dęblina i Puław. Otrzyma rozkaz samobójczego marszu wzdłuż Wisły na północny - zachód (formalny rozkaz nakazywał przeciąć połączenia kolejowe i drogowe między Warszawą a Białymstokiem i Brześciem – ale tak ambitny cel wymagał sił znacznie większych, ze względu na koncentrację jednostek niemieckich pod Warszawą). Próba tak głębokiego wdarcia się w siły niemieckie musiała zakończyć się niepowodzeniem. Być może chodziło o pozorowanie aktywności wojsk sowieckich pod Warszawą (odwrócenie uwagi od przyczółka magnuszewskiego, z opcją na sprowokowanie powstania w Warszawie). To właśnie działa tej armii usłyszą mieszkańcy Warszawy sądząc, że wyzwolenie miasta jest bliskie, a rezultaty tej bitwy skłoniły płk. Chruściela ps. Monter i gen. Komorowskiego ps. Bór do wydania decyzji o wywołaniu powstania. Należy zwrócić uwagę, że po klęsce Drugiej Armii Pancernej pod Wołominem Niemcy przerzucili Dywizję Pancerną "Hermann Göring" i 19 Dywizję Pancerną w rejon Magnuszewa. Z wojskowego punktu widzenia należało wesprzeć atak Drugiej Armii Pancernej, ale Stalin miał już inne plany tak polityczne, jak i militarne. W rzeczywistości Warszawa nie leżała na głównej linii uderzenia wojsk sowieckich. W istocie, zdobycie dużego miasta poprzez walki w mieście jest operacją skrajnie nieopłacalną. W takie walki uwikłali się Niemcy i przegrali. Okrążenie miasta jest najbardziej efektywne. Zauważmy, że Niemcy nie mogli pozwolić sobie na luksus pozostawienia w okrążeniu kilku dywizji – wycofaliby się z Warszawy, gdyby tylko pojawiło się takie zagrożenie. Hitler tkwił pod Moskwą i Stalingradem tylko dlatego, że nie dysponował już dostatecznymi siłami, aby próbować te miasta okrążyć. Było to Stalinowi bardzo na rękę, gdyż Niemcy wykrwawiali się w trudnych walkach o miasto. Dla przykładu warto zauważyć, że Rosjanie zbyt aktywnie Wrocławia nie zdobywali. Musieli wiązać otoczone oddziały walką (oblężenie rozpoczęło się 22.02.1945), ale Wrocław poddał się dopiero 06.05.1945 (już po upadku Berlina).
25.07.1944 – Generał Komorowski ps. Bór poinformował rząd w Londynie, że Armia Krajowa jest gotowa do walki
„Jesteśmy gotowi w każdej chwili do walki o Warszawę. Przybycie brygady spadochronowej będzie miało olbrzymie znaczenie polityczne i taktyczne. Przygotujcie możliwość bombardowania na nasze żądanie lotnisk pod Warszawą. Moment rozpoczęcia walki zamelduję.”
26.07.1944 – Odprawa w KG AK. W dowództwie istniała różnica zdań – część oficerów parła do walki, inni zalecali ostrożność. Premier Mikołajczyk wyjeżdża przez Środkowy Wschód do Moskwy.
- Ciągle spotykamy sugestie, że premier Mikołajczyk potrzebował sukcesu w postaci Powstania Warszawskiego do rozmów w Moskwie. Ale jakiego sukcesu? Przecież samo powstanie nie jest żadnym sukcesem. Zatem napiszmy wyraźnie: Mikołajczyk potrzebował samodzielnego opanowania i utrzymania Warszawy przez AK. Czy ok. 25 tys. ludzi posiadających mniej niż 4000 sztuk broni z zapasem amunicji na kilka dni walki mogło tego dokonać?
- Na co liczył premier Mikołajczyk, który był premierem rządu nie uznawanego przez ZSRS? Jechał na wycieczkę do Moskwy? Został przedstawiony Stalinowi przez Churchilla jako „nasz człowiek”?
- W Moskwie premier Mikołajczyk spotyka się z ambasadorem brytyjskim, który doradza zaakceptowanie linii Curzona jako wschodniej granicy Polski i utworzenie wspólnego rządu z komunistami.
27.07.1944 – Do Warszawy dociera Dywizja Pancerna "Hermann Göring" przeniesiona z frontu włoskiego (ok. 140 czołgów). Około godziny 17.00 gubernator Ludwig Fischer przez megafony ogłasza wezwanie
„Polacy! W 1920 roku, za murami tego miasta, odparliście atak bolszewizmu, okazując w ten sposób swą antybolszewicką postawę. Dziś Warszawa znów stała się zaporą dla czerwonego potopu, a jej wkładem w walkę winien się stać udział 100 000 mężczyzn i kobiet w pracach przy budowie linii obronnych. Zbierajcie się na głównych placach na Żoliborzu, przy Marszałkowskiej, przy placu Unii Lubelskiej, [...]. Winni odmowy będą ukarani.”
W odpowiedzi płk Antoni Chruściel ps. Monter bez porozumienia z KG AK ogłasza alarm(!!).
- Pojawia się podstawowe pytanie: co te 100 000 osób miałoby robić? Jakie linie fortyfikacyjne budować? Skąd Niemcy wiedzieli, że Rosjanie zdecydują się na walki w mieście? Warszawa miała linię fortyfikacyjną – to była Wisła, co jeszcze można zrobić? Pogłębić Wisłę?
- Odpowiedź na wyżej postawione pytanie jest kluczowa. Niemcy zdają sobie doskonale sprawę z nastrojów w Warszawie. Wiedzą jak bardzo społeczeństwo ich nienawidzi. Jeszcze kilka dni temu w mieście panował chaos. I nagle gubernator Fischer wygłasza bezsensowne wezwanie do budowy linii fortyfikacyjnych tak, jakby skrupulatni Niemcy nie mogli tego zrobić pół roku wcześniej. Uważam, że cel owego wezwania był jeden i wynikał z chęci wywołania powstania w Warszawie. I musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: dlaczego Niemcy chcieli, aby powstanie wybuchło? Wytłumaczenie jest tylko jedno, Niemcy musieli zdobyć informację od sowietów (poprzez swoich szpiegów lub specjalnie sowieci pozwolili tej informacji „wypłynąć”), że Armia Czerwona nie udzieli powstaniu w Warszawie pomocy! Oczywiście oznaczało to również zatrzymanie frontu. To tłumaczy dlaczego Niemcy chcieli, aby powstanie wybuchło i tłumaczy dlaczego Niemcy skierowali do walki niewielkie siły. Fakt ten potwierdza jedynie „grę na powstanie w Warszawie” jaką prowadził Stalin.
28.07.1944 – Jan Jankowski (Delegat Rządu na Kraj) – otrzymał depeszę (wysłaną 26.07.1944) z postanowieniem rządu RP, że pozostawia jemu, jako przebywającemu na miejscu wydarzeń, podjęcie decyzji o rozpoczęciu powstania.
- Zatem decyzja o wybuchu powstania ma być podjęta lokalnie! Trudno pojąć, że Rząd RP nie miał najmniejszych danych wywiadowczych oraz uzgodnień choćby z Brytyjczykami – po prostu był pomysł, a decyzję tak kluczową pozwolono podjąć lokalnie. Nie jest to dziwne, jeśli przyjąć, że premierem był współpracownik brytyjskiego wywiadu.
- Rząd RP 26 lipca decyduje, że nic nie zdecyduje. Premier Mikołajczyk 30 lipca będzie w Moskwie i nie podejmuje żadnej decyzji: czy powstanie ma zostać wywołane przed, w czasie czy po wizycie. Jest to nieprawdopodobne.
29.07.1944 – Radio Moskwa (w godzinach wieczornych) nadało w języku polskim wezwanie do ludności Warszawy. Głosiło ono, że dla polskiej stolicy „godzina czynu wybiła” oraz zapowiadało, że „czynną walkę na ulicach Warszawy (...) nie tylko przyspieszymy chwilę ostatecznego wyzwolenia, lecz ocalimy również majątek narodowy i życie waszych braci”.
29.07.1944 – O świcie Niemcy rozpoczynają minowanie mostów przez Wisłę. Prace zostaną zakończone rankiem 1 sierpnia. Na mostach wystawiono warty.
- Minowanie mostów nie mogło pozostać nie zauważone. Sytuacja zmienia się diametralnie. Widać, że decyzja o wywołaniu powstania jest spóźniona, bowiem zdobycie mostów już nie jest pewne. Teraz należy czekać na kolejną dobrą okazję, ale tak się nie stanie...
30.07.1944 – Początek wizyty premiera Mikołajczyka w Moskwie. Ze Stalinem spotyka się dwukrotnie: 3 i 9 sierpnia. Sama wizyta jest prowokacją Stalina (przy wsparciu Churchilla), obliczoną na wywołanie powstania w Warszawie (zobacz notkę z 11.07.1944).
- W kraju trwają przygotowania do powstania, a premier wyjeżdża do Moskwy. Dlaczego nie podejmuje żadnych decyzji? Jakkolwiek Mikołajczyk jest premierem i ponosi największą odpowiedzialność za wybuch powstania, to chyba jest najmniej krytykowany.
- Czego spodziewał się Mikołajczyk po wizycie w Moskwie? Przecież rząd RP nie był uznawany przez ZSRS, a 11 lipca Stalin uznał spotkanie z Mikołajczykiem za bezcelowe.
- Stalin wie, że 30.07 premier Mikołajczyk będzie w Moskwie. Radio Moskwa, a później radiostacja ZPP nadaje komunikaty wzywające ludność Warszawy do walki. Komunikaty te kolejny element prowokacji zmontowanej przez Stalina. To gra obliczona na sprowokowanie powstania w Warszawie. Ale Mikołajczyk wie, że nie będzie lepszej okazji do porozmawiania o wywołaniu powstania i jego wsparciu przez sowietów niż podczas spotkania 3 sierpnia. Czy w tej sytuacji można jakkolwiek wytłumaczyć dlaczego nie poczekano na wynik tych rozmów? Dlaczego nie wydano jasnych dyrektyw np. „czekać na powrót Mikołajczyka z Moskwy”?
- Nie należy wierzyć w dobre intencje Stalina – liczył na wybuch powstania i chciał tego. Gdyby do powstania nie doszło, mógłby w rozmowach z premierem Mikołajczykiem ustalić datę wybuchu powstania w Warszawie i wsparcie dla walczących żołnierzy AK. Oczywiście następnie okazałoby się, że do zwycięstwa przyczyniła się głównie AL, a żołnierze AK zostaliby aresztowani zgodnie ze scenariuszem wileńskim i lwowskim. Należy jednak podkreślić, że rząd RP nie zajął żadnego stanowiska. Nie wydał odpowiednich poleceń podległym sobie siłom zbrojnym, co zawsze jest wyjściem najgorszym! Zaś w sytuacji, gdy 30 lipca premier Mikołajczyk rozpoczynał wizytę w Moskwie wręcz nieprawdopodobnym!
30.07.1944 – Należąca do komunistycznego ZPP „Radiostacja Kościuszko” kilkukrotnie powtórzyła wezwanie, w którym znalazły się słowa: „Ludu Warszawy! Do broni! Niech ludność całą stanie murem wokół Krajowej Rady Narodowej, wokół warszawskiej Armii Podziemnej. Uderzcie na Niemców, Udaremnijcie ich plany zburzenia budowli publicznych. Pomóżcie Armii Czerwonej w przeprawie przez Wisłę (...) Milion mieszkańców Warszawy niechaj się stanie milionem żołnierzy, którzy wypędzą niemieckich najeźdźców i zdobędą wolność”. Sowieckie lotnictwo zrzuciło także nad miastem ulotki propagandowe o podobnej treści.
30.07.1944 – Jan Nowak-Jeziorański poinformował KG AK, że w przypadku wybuchu powstania AK nie będzie mogła liczyć ani na wzmocnienie przez stacjonującą w Wlk. Brytanii polską 1. Samodzielną Brygadę Spadochronową, ani na duże zrzuty broni. Wskazał również, że z politycznego punktu widzenia „efekt powstania i wpływ na rządy i opinię publiczną w obozie sojuszniczym” stanowić będzie „burzę w szklance wody”. Zasugerował jednak, że powstanie może wzmocnić pozycję Mikołajczyka podczas rozmów w Moskwie.
- Jan Nowak-Jeziorański był w 1944 roku jedynie emisariuszem. Nie pełnił żadnych funkcji politycznych. Zauważmy, że najpierw jako emisariusz przekazuje KG AK informacje, ale sugestia, że „powstanie może wzmocnić pozycję Mikołajczyka podczas rozmów w Moskwie” jest już przekroczeniem uprawnień. Oto emisariusz pozwala sobie na polityczne oceny i sugestie, które nie zostały mu przekazane przez rząd RP. Mamy pewność, że nie zostały przekazane, bo świadczy o tym depesza z 26 lipca do Jankowskiego (Delegata Rządu na Kraj).
- Wydaje się, że relacje rząd RP – AK były nieprawidłowe. Nie było ścisłego podziału ról: rząd prowadzi politykę, zaś AK jest jedynie siłą zbrojną. Przypuszczalnie w samym rządzie były duże podziały, co obniżało sprawność działania.
30.07.1944 – Pod Wołominem dochodzi do największej na ziemiach polskich bitwy wojsk pancernych. W bitwie po obu stronach wzięło udział około 1000 czołgów – ponad połowa została zniszczona w walce. Tygodniowa bitwa pancerna, zakończyła się klęską wojsk sowieckich.
31.07.1944 – W godzinach porannych odbyła się narada KG AK. Podczas tej narady nie podjęto jednak decyzji o rozpoczęciu powstania. Generał Tadeusz Komorowski ps. Bór zarządził jedynie utrzymanie pogotowia bojowego oraz odłożenie decyzji do czasu wyjaśnienia sytuacji na froncie.
31.07.1944 – godz. 17.00 – Odbyła się kolejna narada KG AK. Pułkownik Antoni Chruściel ps. Monter poinformował zebranych, że Armia Czerwona wyzwoliła już Radość, Miłosną, Okuniew, Wołomin i Radzymin, a sowieckie czołgi były widziane na Pradze. Pod wpływem tej informacji generał Tadeusz Komorowski ps. Bór wymógł na delegacie Jankowskim wydanie decyzji o rozpoczęciu powstania. Postanowiono iż rozpocznie się ono następnego dnia o godz. 17.00 (początkowo plany przewidywały atak przed świtem, czyli ok. 3.00). Decyzja o rozpoczęciu powstania w Warszawie nastąpiła bez wcześniejszego porozumienia z ZSRS i aliantami zachodnimi.
- Zatem sowieci nadają komunikaty radiowe, zrzucają ulotki, a dowództwo w Warszawie nie wie, czy jest to element uzgodniony z Rządem RP, czy też nie. Nikt nie zastanawia się nad tym, nikt nie uważa, że decyzja o tak istotnej operacji powinna zostać podjęta w Londynie, choćby w uzgodnieniu z Churchillem i na podstawie brytyjskich danych wywiadowczych. To już nie jest kwestia tego czy sowieci pomogą, czy nie (oczywiście należy zakładać, że nie pomogą). To problem sytuacji na froncie: czy położenie Niemców jest już na tyle złe, że można wydać rozkaz o rozpoczęciu powstania.
- Rząd RP upoważnił Jankowskiego do podjęcia decyzji o rozpoczęciu powstania. Przyczyną takiego przekazania uprawnień było przekonanie, że Jankowski będąc na miejscu podejmie najwłaściwszą decyzję. Teraz okazuje się, że Jankowski decyzji nie podjął – zrobił to za niego gen. Komorowski.
- Jak wyglądał system awansu w AK skoro osoba niezrównoważona, o ograniczonych zdolnościach do właściwej oceny sytuacji i podejmowania decyzji jaką jest z pewnością pułkownik Antoni Chruściel ps. Monter w dniu 10.08.1942 awansował na stopień pułkownika, a w dniu 14.09.1944 na stopień generała brygady?
01.08.1944 – (wtorek) Wybuch Powstania Warszawskiego (premierem RP jest Stanisław Mikołajczyk, Naczelnym Wodzem gen. Kazimierz Sosnkowski)
- W wyniku powstania Stalin zatrzymuje front w Polsce, wojna wydłuży się o co najmniej pół roku, ale jest to bardzo korzystne dla ZSRS. Armia Czerwona zajmuje prawie cale terytorium przedwojennej Polski. Opinia publiczna na zachodzie interesuje się wojną, a nie tym co ZSRS czyni na zajętych terytoriach. Jeśli sowieci aresztują i mordują ludzi, to wojna stanowi doskonałą zasłonę – z pewnością walczą z wrogiem, zdrajcami, bandami itp.
- Analiza wydarzeń pozwala stwierdzić, że powstanie w Warszawie było przygotowywane chaotycznie. Nie było uzgodnione z rządem RP, w tym sensie, że rząd nie podjął decyzji o momencie wybuchu powstania i nie było wcześniej skoordynowane z wizytą premiera Mikołajczyka w Moskwie. Paradoksalnie jawi się ono, jako spontaniczna próba AK i mieszkańców Warszawy udziału w wyzwalaniu miasta w momencie, kiedy wydawało się, że front dociera do granic miasta. Nie jest żadną ujmą ani „polityką” fakt, że Polacy chcieli wyzwolić Warszawę własnymi siłami. Jak wiele złej woli, obłudy i kłamstwa trzeba, aby zarzucać powstaniu motywy polityczne. Możemy rządowi RP i dowódcom wojskowym zarzucić nieudolność, brak rozwagi, zbyt emocjonalne podejmowanie decyzji, ale właśnie wobec tych faktów wyłania się prawdziwy obraz powstania: spontaniczny zryw do walki w chwili pojawienia się się sił sowieckich!
05-07.08.1944 – Rzeź Woli[1]. Niemcy w warszawskiej dzielnicy Wola mordują od 38 tys. do 65 tys. polskich mężczyzn, kobiet i dzieci.
10.08.1944 – Koniec wizyty Mikołajczyka w Moskwie.
- Dlaczego rząd RP nie podejmuje decyzji o zakończeniu powstania w Warszawie?
18.08.1944 – Gen. von dem Bach składa „komendantowi polskich powstańców” propozycję „złożenia broni i zaprzestania walki” na prawach kombatanckich. Bach zapewniał, że „Pan, jak również wszyscy żołnierze i oficerowie traktowani będą jako jeńcy wojenni w myśl zasady Konwencji Genewskiej”.
01.09.1944 – Wódz Naczelny gen. Kazimierz Sosnkowski (osobiście był powstaniu przeciwny!) wydaje słynny rozkaz nr 19 do żołnierzy Armii Krajowej[2]. W rozkazie stwierdza wprost
„Brak pomocy dla Warszawy tłumaczyć nam pragną rzeczoznawcy racjami natury technicznej. Wysuwane są argumenty strat i zysków. Strata dwudziestu siedmiu maszyn nad Warszawą, poniesiona w ciągu miesiąca, jest niczym dla lotnictwa sprzymierzonych, które posiada obecnie kilkadziesiąt tysięcy samolotów wszelkiego rodzaju i typu. Skoro obliczać trzeba, to przypomnieć musimy, że lotnicy polscy w bitwie powietrznej o Londyn ponieśli ponad 40 proc. strat. 15 proc. samolotów i załóg zginęło podczas prób dopomożenia Warszawie.”
14.09.1944 – Wojska sowieckie wkraczają na Pragę (prawobrzeżną część Warszawy)
30.09.1944 – Pod naciskiem Churchilla gen. Kazimierz Sosnkowski zostaje zdymisjonowany ze stanowiska Naczelnego Wodza.
PS.
Polecam książkę KULISY KATASTROFY POWSTANIA WARSZAWSKIEGO 1944 (do pobrania TUTAJ). Trzeba koniecznie przeczytać rozmowę z historykiem, profesorem Pawłem Wieczorkiewiczem – Obłąkana koncepcja Powstania.
PS2. Polecam też artykuł:
Co działo się na wschód od Wisły w czasie Powstania Warszawskiego? (LINK)
Warto zacytować fragment zlinkowanego tekstu:
Podczas Powstania zaznaczyło się jednak dziwne "współdziałanie" Armii Czerwonej z powstańcami. Dwa razy front koło Warszawy wyraźnie się ożywił, właśnie w czasie, gdy powstańcy zaczynali pertraktacje z Niemcami w celu kapitulacji. Zdobycie Pragi 14 września spowodowało zerwanie rozmów z Niemcami, bo w powstańców wstąpiła nadzieja. Stalinowi chodziło o to, aby agonię Powstania wydłużyć, a Armię Krajową maksymalnie wykrwawić.
Do perfidii Stalina należało też ociąganie się z wyrażeniem zgody na lądowanie na sowieckich lotniskach samolotów alianckich, dokonujących zrzutów broni. Gdy wreszcie dał zgodę na taką operację 16 września - Powstanie już dogorywało.
Przypisy