Poeci, pisarze i towarzysze
1 września 1944 roku, w piątą rocznicę wybuchu II Wojny Światowej, w czasopiśmie „Tribune” George Orwell opublikował kolejny artykuł z serii pt. „As I Please”[1]. Podłożem artykułu był wybuch Powstania Warszawskiego oraz uległość Wielkiej Brytanii wobec Stalina. Zwracając się do angielskich intelektualistów i lewicowych dziennikarzy napisał
„Zapamiętajcie, że za nieszczerość i tchórzostwo zawsze trzeba płacić. Nie wyobrażajcie sobie, że przez całe lata można uprawiać służalczą propagandę na rzecz sowieckiego lub też jakiegokolwiek innego reżimu, a potem powrócić nagle do intelektualnej przyzwoitości. Raz się skurwisz – kurwą zostaniesz.”
Czy te słowa mógłby napisać jakikolwiek twórca w Polsce lat 1944 – 1956? Skąd zatem brała się ta miłość pani Szymborskiej i jej podobnych do Lenina, Stalina i miejscowych oprawców? To nie były błędy młodości. Ci ludzie na własne oczy widzieli jak umierało Powstanie Warszawskie, jak morduje się opozycję w Polsce, przeżyli referendum 1946... To były wyrachowane decyzje, stawianie na zwycięzców i służenie im. Niezwykle ważna jest też data kiedy „towarzysze artyści” z towarzystwa wzajemnej adoracji zaczynają przeglądać na oczy. Dzieje się to w połowie lat sześćdziesiątych, kiedy już stało się jasne, że socjalizm nie działa i nie będzie działał[2]. Koń na którego postawili przegrał. PRL mogła zaoferować swoim pretorianom mniej niż dostawał wykwalifikowany robotnik w Niemczech lub we Francji. Rozpoczyna się też pierwsza ewakuacja szczurów z tonącego okrętu – Żydzi współtwórcy „raju na ziemi” opuszczają Polskę. Wyjeżdżają zabierając swoje majątki, a to wszystko dzieje się w czasach, gdy przeciętny Polak o wyjeździe na Zachód mógł sobie jedynie pomarzyć...
Wskażcie wśród peerelowskich poetów, pisarzy, reżyserów i scenarzystów, tych o których pisał Czesław Miłosz
Niemi poeci, niemi pisarze i niemi filmowcy... - tych PRL wyprodukował nam dostatek. Poetów bez pamięci i pisarzy od walki o przydział papieru. Artystów z łaski nie Bożej, ale ubeckiej lub esbeckiej. Ale ci „niemi” po roku 1989 nagle rosną do rangi Autorytetów. Oni domagają się, aby byli Autorytetami dla wolnych Polaków w wolnej Polsce. To ONI chcą rozstrzygać co Polakom w wolnej Polsce wolno czynić, a czego nie. ONI, sprzedajni poeci, pisarze, filmowcy plują na mohery i ciemnogród, na polski nacjonalizm i katolicką wiarę. Im przecież wolno, a naród ma milczeć... Przecież ONI reprezentują Europę, a wszyscy pozostali to tylko polski zaścianek.
Tak! Ci sami „postępowi” twórcy, którzy w czasach sowieckiej okupacji za wiersz, za powieść, za film sprzedawali siebie, aby zaistnieć w nowej rzeczywistości teraz chcą być Autorytetami! Każda próba zanegowania, podważania ich roli kończy się stwierdzeniem, że to właśnie dzięki NIM istniała polska kultura, polska sztuka, literatura i film. I jakoś nikt nie ma odwagi zapytać, ilu zdolnym Polakom zabrali szanse właśnie ONI. Nikt nie chce powiedzieć, że ONI wyrośli na największych, bo odebrali jakiekolwiek szanse innym, być może znacznie większym. A system zadbał, aby nic nie wyrosło ponad jego „pupili”. ONI odwdzięczyli się systemowi walcząc zajadle z każdym, kto okres PRL-u chce rozliczyć.
Przypisy