Albert Camus – fobia czy rzeczywistość?

Z Henryk Dąbrowski
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
01.06.2019





W Wikipedii znajdziemy taki oto cytat dotyczący kary śmierci:

Tuż przed pierwszą wojną światową mój ojciec wybrał się na egzekucję wyjątkowo odrażającego mordercy dzieci. Kiedy wrócił, nie powiedział ani słowa, położył się na łóżku i nagle zwymiotował. (…) Odkrył rzeczywistość ukrytą za maskującymi ją wielkimi słowami. Zamiast myśleć o zabitych dzieciach, mógł już tylko myśleć o tym ciele bez tchu, które rzucono na deskę, aby mu uciąć głowę.[1][2]
Albert Camus, Rozważania o gilotynie, 1957


Opowiadaną przez matkę i babkę historię młody Albert dobrze zapamiętał. Po ponad czterdziestu latach wymiociny ojca starannie zebrał i przelał na papier[3], aby przez to nieopisane udręczenie swojego rodzica uprzytomnić nam ogrom cierpienia mordercy przed i w czasie egzekucji. Rozpoczynając swoją książkę od tego tekstu, Camus ujawnił, że sztuka propagandy nie jest mu obca i bez trudu może sprawić, abyśmy skoncentrowali się na wymiocinach i spadającym nożu, i zupełnie zapomnieli o ofiarach, które stają się od tej chwili nic nieznaczącym dodatkiem do całej historii. I w takim stanie umysłu Czytelnik ma dotrwać do końca tej książki.


Ojciec Alberta Camusa najprawdopodobniej zemdlałby, a może nawet umarłby, gdyby mógł obejrzeć, jak mordowane są wspomniane dzieci i ich rodzice. Jaki wniosek wynika dla nas wszystkich, a w szczególności dla osób, którym los ofiar nie jest obojętny, z zachowania wstrząśniętego ojca Camusa? Otóż żaden. To, że niektórzy wymiotują, mdleją lub płaczą na widok ścinanego mordercy, nie ma najmniejszego wpływu na racjonalność i sens wymierzanej kary.


Zachęcam Czytelnika do przeczytania wypocin (a może wymiocin) Camusa pod nazwą Rozważania o gilotynie. Skoro laureat Nagrody Nobla i jednocześnie przeciwnik kary śmierci zdecydował się posiadane wiadomości i własne przemyślenia zebrać i opublikować w postaci książki, to z pewnością warto je poznać, bo zazwyczaj przeciwnicy kary śmierci oferują nam jedynie pozbawione wartości slogany. Konfrontacja własnej wiedzy z siłą propagandy i sofistyki również może się okazać bezcennym doświadczeniem.


Traumatyczne przeżycie ojca zaowocowało podobnym urazem psychicznym u syna[4], czego zresztą Albert Camus nie ukrywał. Przykładowo w artykule z 11 stycznia 1945 roku stwierdza: Jeśli wyroki śmierci mnie przerażają, to moja sprawa[5][6]. Podobnie w liście wysłanym 27 stycznia 1945 roku do Marcela Aymé pisze: Zawsze przerażała mnie kara śmierci[6]. Również w swoich opowiadaniach karę śmierci przedstawiał zawsze w negatywnym świetle. Ukoronowaniem jego rozmyślań jest książka Rozważania o gilotynie wydana w 1957 roku.


Widzimy, że historia z dzieciństwa odcisnęła się tak mocnym piętnem na życiu i postawie pisarza, iż możemy mówić w tym przypadku o obsesji. Jednak nadejdzie w jego życiu krótki okres, kiedy stanie się orędownikiem kary śmierci[4]. Śmierć przyjaciół w czasie niemieckiej okupacji oraz oglądanie przez cztery lata cierpienia narodu, spowodują, że na pewien czas jego umysł uwolni się z pułapki i pisarz będzie zdecydowanie domagał się dla zdrajców sprawiedliwości zamiast miłosierdzia:

Milicja Francuska[7] postawiła się poza prawem. Należy jasno stwierdzić, że każdy milicjant, podpisując swoje dokumenty rekrutacyjne, zatwierdza swój wyrok śmierci.[8][9]


Camus nie jest ani pierwszym, ani ostatnim przypadkiem wśród przeciwników kary śmierci, który zmienił swoje poglądy (trwale lub na pewien czas), gdy zbrodnia dotknęła bliskie mu osoby. Jest natomiast przypadkiem bardzo dobrze udokumentowanym.


Powyższe fakty (trauma ojca i syna, chwilowe wyjście umysłu z mroku) skłania nas do następującej refleksji: czy sprzeciwianie się karze śmierci nie jest rodzajem choroby psychicznej? Choroby, z której można się uwolnić, o ile wystąpią pewne nadzwyczajne okoliczności.


Zauważmy, że nie ma powodu, abyśmy własne życie cenili mniej niż cudze. Nie istnieją żadne logiczne przesłanki, które pozwalałyby nam stwierdzić: Jeśli ktokolwiek mnie zabije, to nigdy nie należy zabójcy odbierać życia. Odwrotnie, możemy wskazać podstawy, aby tak kategorycznie sformułowanego żądania nigdy nie wyrażać. Można je ująć w formie zasady moralnej:


Będziesz szanował życie własne na równi z życiem innych ludzi i będziesz domagał się, aby inni czynili tak samo, bo tylko wtedy twoje życie i życie twoich bliskich, i życie innych ludzi będzie bezpieczne.


Ta zasada symetrii[10], mniej lub bardziej uświadomiona, kształtuje pogląd większości ludzi na karę śmierci. Twoje bezpieczeństwo, Twoich bliskich i całego społeczeństwa zależy od symetrii w ocenie wartości życia ofiary i życia mordercy. Tylko w wyjątkowych przypadkach (spowodowanych traumą w dzieciństwie, słabością psychiczną lub nerwicą lękową) dzieje się tak, że jesteśmy w stanie widzieć jedynie śmierć mordercy – na szubienicy, na gilotynie, pod toporem kata lub od karabinowego pocisku – zawsze widzimy umieranie mordercy i nigdy nie widzimy umierania jego ofiary.


Czy osobę, która stwierdza:

Tylko dopóki nie zobaczy się gilotyny na własne oczy, można wykazywać pewną obojętność w stosunku do kary śmierci, nie wiedząc, czy powiedzieć „tak” czy „nie”[1][11][12],

możemy uznać za racjonalną? Jeśli widok gilotyny sprawiał, że umysł Wiktora Hugo miał problem z rozpoznaniem rzeczywistości, to czy powinniśmy jego głos w sprawie kary śmierci traktować poważnie? Czy znerwicowany Albert Camus może być w tej sprawie autorytetem? Niestety, pisarz może docierać do milionów czytelników, a znaczna część z nich gotowa będzie, bez głębszej refleksji, uznać zdanie autora książki za własne. I to już niestety się stało, i dzieje się tak do dziś, jedynie książki zastąpiła telewizja i internet.


Przyjęło się uważać, że sprzeciw lub poparcie dla kary śmierci to kwestia osobistych poglądów. Ale jedynie poglądy wynikające z logicznej analizy problemu mają znaczenie dla porządku społecznego. Poglądy, które ukształtowała psychika, mogą być równie dobrze prawdziwe, jak i być jedynie urojeniami. Zauważmy, że pomimo dziesięcioleci kłamliwej propagandy, manipulacji, presji mediów i nacisków Kościoła większość osób jest przeciwna likwidacji kary śmierci i tego faktu nie da się łatwo wytłumaczyć[13]. Większość ludzi stoi na stanowisku, że kara śmierci jest jednym z elementów ich niezbywalnego prawa do samoobrony i nie zamierza z niej zrezygnować.


Jest rzeczą zadziwiającą, że ani psychiatria, ani psychologia nie zainteresowała się fenomenem przeciwników kary śmierci i że nie mamy żadnych badań w tej sprawie. To zdumiewające zaniechanie doprowadziło do tego, że nie wiemy, co w rzeczywistości zdeterminowało postawy ludzi, którymi stracenie mordercy wstrząsa bardziej niż śmierć zamordowanego.







Przypisy

  1. 1,0 1,1 Wikicytaty, Kara śmierci, (Wiki‑pl)
  2. Wikipedia, Reflections on the Guillotine, (Wiki‑en)
  3. Uważam, że to ten wielki tłum niewymiotujących ludzi prawidłowo rozpoznał rzeczywistość, a ojciec Camusa żadnej nowej rzeczywistości nie odkrył, może poza słabością własnej psychiki. Poniżej cały fragment tekstu:

    Krótko przed I wojną światową zabójca, którego zbrodnia była szczególnie odrażająca (zabił rodzinę rolników, w tym dzieci), został skazany na śmierć w Algierze. Był robotnikiem rolnym, który zabił w przypływie krwiożerczego szału, ale pogorszył swoją sprawę, okradając ofiary. Sprawa wywołała wielkie poruszenie. Powszechnie uważano, że dekapitacja jest zbyt łagodną karą dla takiego potwora. Taka też była opinia, jak mi opowiadano, mojego ojca, który był szczególnie poruszony zamordowaniem dzieci. W każdym razie jedną z niewielu rzeczy, które o nim wiem, jest to, że chciał być świadkiem egzekucji po raz pierwszy w życiu. Wstał bardzo wcześnie i w porannym mroku udał się do miejsca egzekucji na drugim końcu miasta, gdzie znalazł się wśród wielkiego tłumu ludzi [pogrubienie moje – HD]. O tym co widział tego ranka, nikomu nic nie powiedział. Moja matka mówiła tylko, że przybiegł pośpiesznie do domu, jego twarz była wykrzywiona, nie chciał z nikim rozmawiać, położył się na chwilę na łóżku i nagle zaczął wymiotować. Właśnie odkrył rzeczywistość ukrytą pod szlachetnymi formułami, którymi była zamaskowana. Zamiast myśleć o zabitych dzieciach, nie mógł myśleć o niczym innym, jak tylko o tym drżącym ciele, które właśnie zostało wrzucone na deskę, aby odciąć mu głowę.

  4. 4,0 4,1 Olivier Todd, Albert Camus: A Life, str. 201, (LINK)
  5. Albert Camus, Camus at "Combat": Writing 1944-1947, Justice and Charity, January 11, 1945, str. 169, (LINK)
  6. 6,0 6,1 David Carroll, Albert Camus the Algerian: Colonialism, Terrorism, Justice, str. 208-209, (LINK)
  7. Wikipedia, Milicja Francuska, (Wiki-pl)
  8. David Carroll, Albert Camus the Algerian: Colonialism, Terrorism, Justice, rozdział Justice or Death?, str. 93, (LINK)
  9. Albert Camus, Camus at Combat, (LINK)
  10. Każdy ma prawo domagać się cudzego życia jako zastawu, który będzie gwarancją bezpieczeństwa jego własnego, Arthur Schopenhauer, (LINK)
  11. Wiktor Hugo, Nędznicy. Tak Victor Hugo „widział” gilotynę:

    Istotnie, gilotyna wzniesiona na placu straceń ma w sobie coś upiornego. Można z pewną obojętnością odnosić się do kary śmierci, nie mieć określonego zdania w tej sprawie, mówić tak i nie, póki się na własne oczy nie zobaczy gilotyny, ale skoro się raz ją zobaczy, wstrząs jest gwałtowny i trzeba zająć zdecydowane stanowisko: wypowiedzieć się albo za, albo przeciw. Jedni ją wielbią, jak de Maistre, inni przeklinają, jak Beccaria. Gilotyna to ucieleśnienie prawa, imię jej vindicte. Ona nie jest obojętna i nie pozwala człowiekowi pozostać obojętnym. Każdego, kto ją ujrzy, przenika tajemny dreszcz. Wszystkie zagadnienia społeczne stawiają wokół tego noża swoje znaki zapytania. Gilotyna — to upiór. Gilotyna to nie rusztowanie, gilotyna to nie maszyna, gilotyna to nie bezduszny mechanizm złożony z drzewa, żelaza i sznurów. To — zda się — istota obdarzona ciemną wolą działania; rzec by można, że to rusztowanie widzi, że ta maszyna słyszy, że ten mechanizm rozumie, że te sznury, to żelazo, to drewno czegoś pragną. W ponurej zadumie, która ogarnia duszę na jej widok, gilotyna zjawia się jak widmo straszliwe, biorące świadomy udział w tym, czego dokonuje. Gilotyna jest wspólniczką kata; pożera, karmi się ciałem, poi krwią. Gilotyna to potwór zbudowany przez sędziego i przez cieślę, upiór, który, zda się, żyje jakimś przerażającym życiem i życie swoje czerpie z tych wszystkich śmierci, które zadaje.

    Gdyby podobne „widzenie” gilotyny reprezentowali zwolennicy kary śmierci, to byłoby to przyjmowane co najmniej ze zdziwieniem. Przykładowo:

    Gilotyna wzniesiona na placu egzekucji ma w sobie coś boskiego. Jawi się nam niczym łódź Charona, która za chwilę przeniesie zbrodniarza do krainy umarłych. Jest jak ręka ofiary wzniesiona do Boga w błagalnym geście o sprawiedliwość. Na jej widok żaden złoczyńca nie przechodzi obojętnie, bo jest ostrzeżeniem, że za odebrane ofierze życie będzie musiał zapłacić własnym. Każdy potwór, który czerpał satysfakcję i zadowolenie ze śmierci swych ofiar, tutaj znajduje swój koniec.

  12. Należy zauważyć, że publiczne egzekucje wykonywano we Francji do 1939 roku (w USA do 1936) i gromadziły one tłumy ludzi, którzy najwyraźniej bez problemu znosili widok ścinanej głowy zbrodniarza. Oczywiście, jak to przeciwnicy kary śmierci mają w zwyczaju, Albert Camus usiłuje wyjątek (swojego ojca) przedstawić jako regułę i w ten prosty sposób przekonać nas o przerażającej okropności egzekucji. Ostatnia publiczna egzekucja w Polsce miała miejsce 21 lipca 1946 r. na stokach poznańskiej Cytadeli. Powieszono wtedy Arthura Greisera - Namiestnika Rzeszy w Kraju Warty. Uczestniczyło w niej kilkadziesiąt tysięcy osób.
  13. Ostatnio przeciwnicy kary śmierci postawili śmiałą hipotezę: ciemnogród jest tak głupi, że nie rozumie płynącego do niego przekazu i dlatego nie ulega żadnej propagandzie, manipulacji, presji i naciskom. Dlatego decyzję o zniesieniu kary śmierci muszą podejmować elity. Wiele wskazuje na to, że w USA o likwidacji kary śmierci zadecyduje Sąd Najwyższy.