UE – 27 milczących ludzi

Z Henryk Dąbrowski
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Wersja do druku nie jest już wspierana i może powodować błędy w wyświetlaniu. Zaktualizuj swoje zakładki i zamiast funkcji strony do druku użyj domyślnej funkcji drukowania w swojej przeglądarce.
10.03.2017



Polityka to wojna prowadzona innymi środkami




W czwartek, 9 marca 2017 roku – odbył się szczyt Unii Europejskiej w Brukseli, na którym przywódcy krajów UE wybrali Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. 27 krajów poparło jego kandydaturę, jedynie Polska głosowała przeciwko.


Europa czy dyktatura ciemniaków? Jakiś czas temu napisałem artykuł pod takim tytułem[1] i trudno mi dzisiaj nie sądzić, że były to słowa prorocze. Nie, nie jest kwestią istotną, że został wybrany Tusk zamiast Saryusza-Wolskiego, bo nie było to realne. Nie jest problemem fakt, że zrezygnowano z zasady, iż wybór na przewodniczącego struktur europejskich wymaga zgody rządu kraju, z którego pochodzi kandydat, bowiem zmienianie zasad gry w czasie gry, europejscy szulerzy maja doskonale opanowane, a wybór przewodniczącego Rady Europejskiej to tylko drobiazg w tej grze. Może już jednak dziwić to, że żadnemu z szefów państw UE nie przeszkodził fakt, iż właśnie tworzy się niebezpieczny precedens, który w rzeczywistości jest ciosem dla państw narodowych i który kiedyś może dotknąć ich państwo.


Dla mnie szokiem jest, to zgodne milczenie premierów 27 państw UE i przywołuje we mnie najgorsze wspomnienia z okresu socjalistycznej dyktatury. Polska swoim sprzeciwem stworzyła innym krajom okazję, do podjęcia choćby próby zmian systemowych. Wyrażenia w czasie głosowania swojego sprzeciwu wobec zakulisowych uzgodnień, kto i jakie stanowiska otrzyma i podjęcia próby wprowadzenia jasnych przepisów, które określałyby zasady wyboru na najwyższe stanowiska w UE.


Być może powinniśmy się cieszyć, że prezydent Francji, socjalista Francois Hollande, powiedział tylko: „wy macie zasady, my mamy fundusze strukturalne”. Przecież mógł powiedzieć, że my mamy dywizje i broń atomową. Jednak nikt nie jest w stanie przewidzieć na jak długo starczy cierpliwości europejskiemu lewactwu.


Wynik głosowania wskazuje, że obietnicę zorganizowania dyskusji na temat przeprowadzania nominacji na stanowiska unijne, należy raczej traktować jako poklepanie po plecach, przed koniecznością wypracowania kompromisu w sprawie reformy prawa azylowego, które ma przewidywać obowiązkową relokację uchodźców. Warto będzie w czasie tej dyskusji przypomnieć, że oni mają fundusze strukturalne i nadmiar imigrantów, a my mamy zasady.


Mnie nie dziwi fakt, że druga gospodarka w Europie opuściła UE. Czytelnika zostawiam z pytaniem: czy to jest Europa, czy dyktatura ciemniaków?








Przypisy

  1. Henryk Dąbrowski, Europa czy dyktatura ciemniaków?, (LINK)